Moje życie nabierało sensu, jeszcze jeden dzień do świąt Bożego Narodzenia. Bardzo na nie czekałam, z Weroniką kontakty stawały się lepsze, lecz nie takie jak kiedyś. Była moją przyjaciółką od początku, nie umiałam jej tak olać. Z Angeliką też się zakolegowała, lecz z Leonem nie miała dobrego kontaktu. Postanowiliśmy jej wybaczyć. Dziewczyna bardzo spodobała się Mario, postanowiliśmy spędzić święta we czwórkę, ponieważ Angel z Bittencourtem mieli spędzać święta z rodziną. Rano zjadłam śniadanie, posprzątałam i ubrałam się w to. Wyszłam z domu i skierowałam się do parku, gdzie umówiłam się z Werą. Szłyśmy na świąteczne zakupy. Miałyśmy kupić prezenty, i różne produkty.
- hej - uśmiechnęła się
- cześć, co tam ? - odpowiedziałam z uśmiechem
- Spoko
- to co idziemy?
- jasne
Ruszyłyśmy do galerii, jak zawsze były tam tłumy, Chodziłyśmy po sklepach i kupowałyśmy różne ciuchy oraz prezenty. Później poszłyśmy do supermarketu. Około 16 wróciłam do domu, schowałam prezenty dla chłopaka, żeby nie znalazł. Nie było go w domu, więc napisałam do niego.
" Misiu gdzie jesteś ? <3 "
" Mam sprawy na mieście z Leonem, niedługo będę. Kończę hej. ;* "
" Okey, kocham cię ;* "
" Ja ciebie też <3 ".
Postanowiłam przejść się na spacer. Założyłam kurtkę, zamknęłam dom i wyszłam.♥ Moritz ♥
Mimo tego, że mamy dopiero po 21 lat, postanowiłem się jej jutro oświadczyć, w ten dzień, pełen magi i radości. Gdy tylko ona wyszła na zakupy zadzwoniłem do Leona.
- Siema, co tam? - spytał
- Siem stary, mam sprawę. Masz czas ?
- No jasne, dla ciebie zawsze kociaku haha - zaśmiał się
- Debil, wpadniesz do mnie ?
- Okey, będę za dziesięć minut
Czekałem na jego przyjazd, włączyłem sobie wiadomości. Po niecałych dziesięciu minutach był już pod domem.
- Chodź jedziemy po prezent dla Majki, pomożesz mi
- Ja? człowieku
- Ty, ty - uśmiechnąłem się i ruszyliśmy.
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do jubilera, Leon skapnął się o co chodzi dopiero przed sklepem. Weszliśmy do środka, i zacząłem oglądać.
- Stary, chcesz się jej oświadczyć?, nie no gratulacje - przybił mi żółwika
- Tak, dzięki.
Sprzedawczyni wskazała nam kilkadziesiąt pierścionków, ale żaden nam się nie podobał. Kobieta przeprosiła nas na chwilę i poszła na zaplecze. Po chwili wróciła ze ślicznym pierścionkiem, od razu wiedziałem, że to właśnie takiego szukałem. Kobieta zapakowała mi w czerwone pudełeczko w kształcie serca. Zapłaciłem i schowałem do kieszeni. Wróciliśmy do domu, Leo pojechał do siebie. Gdy wszedłem do siebie Majki nie było. Usiadłem sobie na kanapie i oglądałem jakiś film. Po czterech godzinach przyszła do domu.
- Hej - krzyknęła z progu
- Gdzie byłaś? - spytałem
- Na spacerze
- Cztery godziny?
- a coś w tym złego?
- z kim byłaś
- sama. Moritz o co ci chodzi?
- Zdradzasz mnie ? - spojrzałem jej w oczy
- jaja sobie robisz człowieku?! - lekko podniosła głos
- nie pytam się serio, zdradzasz mnie prawda ? - zrobiłem to samo
- Tak kurwa bzykam się z każdym co przejdzie obok. co cie ugryzło?
- Wiedziałem, że mnie kurwa zdradzasz, dzisiaj na pewno też jak cię rano nie było.
- OSZALAŁEŚ??!!.
- ja chyba ty!
- Nie chce mi się z tobą gadać, wychodzę. A pod łóżkiem masz prezent, nie chcę cię jutro widzieć. - krzyknęła i trzasnęła drzwiami.
- Co za idiota! - krzyknąłem sam na siebie, Wyciągnąłem z kieszeni pudełeczko i otworzyłem je. Cały czas przyglądałem się pierścionkowi, w głowie miałem najgorsze myśli, było ciemno, ona sama chodziła po Dortmundzie. Co mnie ugryzło, przecież ją kocham a o takie coś ją oskarżyłem. Debil, no kurwa debil. Co mam zrobi? - zadawałem sobie to pytanie, nagle przyszedł do mnie Gotze.
- Siema co ci? - spytał widząc mnie smutnego - chcesz się oświadczyć Majce? no gratulacje
- Chyba nic z tego nie wyjdzie - powiedziałem ocierając samotną łzę spływającą po moim policzku - oskarżyłem ją, że mnie zdradza. Nie wiem co mnie na padło.
- Wszystko wypali, zobaczysz. Już ja się o to postaram
- ale ona nie chce mnie jutro widzieć
- Przyjdziesz nie ma ale..
- No okey.
Byłem zmęczony, więc poszedłem się przespać. Wcześniej dostałem sms`a od Wery, że Maja prześpi się u niej.
♥ Maja ♥
Nie wiem co go ugryzło, ja nigdy bym go nie zdradziła. Kocham go nad życie, gdy tylko wyszłam z domu zaczęłam płakać. W takim stanie poszłam do Weroniki, Angeli nie było wyjechali do rodziny więc tylko u niej miałam pocieszenie. Zadzwoniłam do drzwi, otwarła mi, zmartwiła się o mnie. Wtuliłam się w nią mocno.
- Majuś co się stało skarbie? - przytuliła mnie
- Oskarżył mnie że go zdradzam, Wera ja nigdy bym go nie zdradziła, za bardzo go kocham. Nie wiem co mu się stało.
- Oj nie przejmuj się wszystko będzie dobrze.
- Mogę u ciebie przenocować?
- jasne, nie zapominaj, że mimo wszystkiego to jeszcze twój dom.
- Dziękuję, pójdę się położyć, jestem zmęczona. Pożyczysz mi jakąś piżamę ?
- Jasne chodź
Umyłam się i poszłam się położyć, nawet nie wiem kiedy usnęłam, ponieważ beczałam przed snem. Nastepnego dnia obudziłam się koło 11, ubrałam się w to, włosy spięłam w koka u góry głowy. Zeszłam na dół, zrobiłam sobie szybkie śniadanie, czyli płatki z mlekiem. Posprzątałam po sobie, chwyciłam za telefon, od samego rana miałam już 50 wiadomości z życzeniami. Wróciłam do pokoju i zaczęłam opisywać. Nagle usłyszałam hałas w salonie, zbiegłam na dół i zobaczyłam jak Mario i Marco siłują się z choinką a Werka robi im głupie fotki śmiejąc się z ich min. Od razu do niej dołączyłam. Gdy chłopcy skończyli i w końcu wstawili drzewko do salonu, zaczęliśmy ją dekorować. Gdy skończyli, zaczęli się śmiać. Dla nich nie wyglądała ładnie, ale ważne że zrobili to razem.
Po udekorowaniu zaczęłyśmy brać się za gotowanie potraw. Reus wrócił już do siebie, Mario też chciał pomóc więc zabrał się za nakrywanie do stołu. Jak na mężczyznę całkiem nieźle mu to szło. O 18 wszystko było już gotowe. Poszłyśmy razem z Werą na górę się przebrać. Założyłam czerwoną sukienkę z krótkim rękawkiem do tego szpilki tego samego koloru. Włosy rozpuściłam. Obydwie zeszłyśmy na dół. Stałam w kuchni i wyglądałam przez okno pierwszej gwiazdki na niebie, mimo tego że nie byłam już dzieckiem uwielbiałam to robić. Nie usłyszałam jak do środka wszedł Moritz. W końcu ją ujrzałam, weszłam do salonu. Gdy go zauważyłam nic nie mówiłam, nie chciałam w taki piękny dzień się kłócić Podzieliliśmy się opłatkiem, zjedliśmy wigilijne potrawy, w końcu przyszedł czas na prezenty. Gotze zabawił się w mikołaja i zaczął rozdawać. Ja postanowiłam na razie ich nie otwierać. Dopiero później, zawsze miałam taką tradycję, że otwieram dopiero po północy. Moritz przywiózł prezent ode mnie i otworzył go przy nas. Bardzo ucieszył się z złotego zegarka, zawsze mu się podobał, ale nie miał czasu by sobie jechać go kupić.
- Maja możemy porozmawiać? - spytał proszącym głosem
- Okey - wstałam i skierowałam się za nim
Weszliśmy do kuchni, stanęłam na przeciwko niego. I spojrzałam mu w oczy.
- Przepraszam, kocham cię. Nie mogę bez ciebie żyć. Nie wiem co mi się stało. Nie chcę cię stracić, jesteś piękna możesz mieć każdego i boje się że mogę cię stracić...
- Nie chcę innego, chcę ciebie. To ciebie kocham - podeszłam bliżej
- Kochanie wrócisz do domu?
- Tak - wtuliłam się w niego
- a teraz chodź, mam coś dla ciebie.
Chłopak wziął mnie za rękę i zaprowadził pod choinkę, zupełnie nie wiedziałam o co mu chodzi. Stanął na przeciwko mnie, wyciągnął czerwone pudełeczko i uklęknął przede mną.
- Wiem, że jesteśmy jeszcze młodzi, ale ja nie mogę dłużej czekać. Wyjdziesz za mnie? - uśmiechnął się i otworzył je
- Tak, oczywiście - popłakałam się jak dziecko.
Leitner założył mi pierścionek na palec, wstał a ja od razu wskoczyłam mu w ramiona.
_____________________________
taki świąteczny :d. Jest końcówka kwietnia i początek maja a ja o świętach piszę xd jestem zajebista hahaha :D
O tak będę, ale i tak cię kocham <3 ♥♥♥