niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 14.

♥ 4 miesiące później... ♥
Moje życie nabierało sensu, jeszcze jeden dzień do świąt Bożego Narodzenia. Bardzo na nie czekałam, z Weroniką kontakty stawały się lepsze, lecz nie takie jak kiedyś. Była moją przyjaciółką od początku, nie umiałam jej tak olać. Z Angeliką też się zakolegowała, lecz z Leonem nie miała dobrego kontaktu. Postanowiliśmy jej wybaczyć. Dziewczyna bardzo spodobała się Mario, postanowiliśmy spędzić święta we czwórkę, ponieważ Angel z Bittencourtem mieli spędzać święta z rodziną. Rano zjadłam śniadanie, posprzątałam i ubrałam się w to. Wyszłam z domu i skierowałam się do parku, gdzie umówiłam się z Werą. Szłyśmy na świąteczne zakupy. Miałyśmy kupić prezenty, i różne produkty.
- hej - uśmiechnęła się
- cześć, co tam ? - odpowiedziałam z uśmiechem
- Spoko
- to co idziemy?
- jasne
Ruszyłyśmy do galerii, jak zawsze były tam tłumy, Chodziłyśmy po sklepach i kupowałyśmy różne ciuchy oraz prezenty. Później poszłyśmy do supermarketu. Około 16 wróciłam do domu, schowałam prezenty dla chłopaka, żeby nie znalazł. Nie było go w domu, więc napisałam do niego.
" Misiu gdzie jesteś ? <3 "
" Mam sprawy na mieście z Leonem, niedługo będę. Kończę hej. ;* "
" Okey, kocham cię ;* "
" Ja ciebie też <3 ".
Postanowiłam przejść się na spacer. Założyłam kurtkę, zamknęłam dom i wyszłam.

Moritz
Mimo tego, że mamy dopiero po 21 lat, postanowiłem się jej jutro oświadczyć, w ten dzień, pełen magi i radości. Gdy tylko ona wyszła na zakupy zadzwoniłem do Leona.
- Siema, co tam? - spytał
- Siem stary, mam sprawę. Masz czas ?
- No jasne, dla ciebie zawsze kociaku haha - zaśmiał się
- Debil, wpadniesz do mnie ?
- Okey, będę za dziesięć minut
Czekałem na jego przyjazd, włączyłem sobie wiadomości. Po niecałych dziesięciu minutach był już pod domem.
- Chodź jedziemy po prezent dla Majki, pomożesz mi
- Ja? człowieku
- Ty, ty - uśmiechnąłem się i ruszyliśmy.
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do jubilera, Leon skapnął się o co chodzi dopiero przed sklepem. Weszliśmy do środka, i zacząłem oglądać.
- Stary, chcesz się jej oświadczyć?, nie no gratulacje - przybił mi żółwika
- Tak, dzięki.
Sprzedawczyni wskazała nam kilkadziesiąt pierścionków, ale żaden nam się nie podobał. Kobieta przeprosiła nas na chwilę i poszła na zaplecze. Po chwili wróciła ze ślicznym pierścionkiem, od razu wiedziałem, że to właśnie takiego szukałem. Kobieta zapakowała mi w czerwone pudełeczko w kształcie serca. Zapłaciłem i schowałem do kieszeni. Wróciliśmy do domu, Leo pojechał do siebie. Gdy wszedłem do siebie Majki nie było. Usiadłem sobie na kanapie i oglądałem jakiś film. Po czterech godzinach przyszła do domu.
- Hej - krzyknęła z progu
- Gdzie byłaś? - spytałem
- Na spacerze
- Cztery godziny?
- a coś w tym złego?
- z kim byłaś
- sama. Moritz o co ci chodzi?
- Zdradzasz mnie ? - spojrzałem jej w oczy
- jaja sobie robisz człowieku?! - lekko podniosła głos
- nie pytam się serio, zdradzasz mnie prawda ? - zrobiłem to samo
- Tak kurwa bzykam się z każdym co przejdzie obok. co cie ugryzło?
- Wiedziałem, że mnie kurwa zdradzasz, dzisiaj na pewno też jak cię rano nie było.
- OSZALAŁEŚ??!!.
- ja chyba ty!
- Nie chce mi się z tobą gadać, wychodzę. A pod łóżkiem masz prezent, nie chcę cię jutro widzieć. - krzyknęła i trzasnęła drzwiami.
- Co za idiota! - krzyknąłem sam na siebie, Wyciągnąłem z kieszeni pudełeczko i otworzyłem je. Cały czas przyglądałem się pierścionkowi, w głowie miałem najgorsze myśli, było ciemno, ona sama chodziła po Dortmundzie. Co mnie ugryzło, przecież ją kocham a o takie coś ją oskarżyłem. Debil, no kurwa debil. Co mam zrobi? - zadawałem sobie to pytanie, nagle przyszedł do mnie Gotze.
- Siema co ci? - spytał widząc mnie smutnego - chcesz się oświadczyć Majce? no gratulacje
- Chyba nic z tego nie wyjdzie - powiedziałem ocierając samotną łzę spływającą po moim policzku - oskarżyłem ją, że mnie zdradza. Nie wiem co mnie na padło.
- Wszystko wypali, zobaczysz. Już ja się o to postaram
- ale ona nie chce mnie jutro widzieć
- Przyjdziesz nie ma ale..
- No okey.
Byłem zmęczony, więc poszedłem się przespać. Wcześniej dostałem sms`a od Wery, że Maja prześpi się u niej.

Maja
Nie wiem co go ugryzło, ja nigdy bym go nie zdradziła. Kocham go nad życie, gdy tylko wyszłam z domu zaczęłam płakać. W takim stanie poszłam do Weroniki, Angeli nie było wyjechali do rodziny więc tylko u niej miałam pocieszenie. Zadzwoniłam do drzwi, otwarła mi, zmartwiła się o mnie. Wtuliłam się w nią mocno.
- Majuś co się stało skarbie? - przytuliła mnie
- Oskarżył mnie że go zdradzam, Wera ja nigdy bym go nie zdradziła, za bardzo go kocham. Nie wiem co mu się stało.
- Oj nie przejmuj się wszystko będzie dobrze.
- Mogę u ciebie przenocować?
- jasne, nie zapominaj, że mimo wszystkiego to jeszcze twój dom.
- Dziękuję, pójdę się położyć, jestem zmęczona. Pożyczysz mi jakąś piżamę ?
- Jasne chodź
Umyłam się i poszłam się położyć, nawet nie wiem kiedy usnęłam, ponieważ beczałam przed snem. Nastepnego dnia obudziłam się koło 11, ubrałam się w to, włosy spięłam w koka u góry głowy. Zeszłam na dół, zrobiłam sobie szybkie śniadanie, czyli płatki z mlekiem. Posprzątałam po sobie, chwyciłam za telefon, od samego rana miałam już 50 wiadomości z życzeniami. Wróciłam do pokoju i zaczęłam opisywać. Nagle usłyszałam hałas w salonie, zbiegłam na dół i zobaczyłam jak Mario i Marco siłują się z choinką a Werka robi im głupie fotki śmiejąc się z ich min. Od razu do niej dołączyłam. Gdy chłopcy skończyli i w końcu wstawili drzewko do salonu, zaczęliśmy ją dekorować. Gdy skończyli, zaczęli się śmiać. Dla nich nie wyglądała ładnie, ale ważne że zrobili to razem.
Po udekorowaniu zaczęłyśmy brać się za gotowanie potraw. Reus wrócił już do siebie, Mario też chciał pomóc więc zabrał się za nakrywanie do stołu. Jak na mężczyznę całkiem nieźle mu to szło. O 18 wszystko było już gotowe. Poszłyśmy razem z Werą na górę się przebrać. Założyłam czerwoną sukienkę z krótkim rękawkiem do tego szpilki tego samego koloru. Włosy rozpuściłam. Obydwie zeszłyśmy na dół. Stałam w kuchni i wyglądałam przez okno pierwszej gwiazdki na niebie, mimo tego że nie byłam już dzieckiem uwielbiałam to robić. Nie usłyszałam jak do środka wszedł Moritz. W końcu ją ujrzałam, weszłam do salonu. Gdy go zauważyłam nic nie mówiłam, nie chciałam w taki piękny dzień się kłócić  Podzieliliśmy się opłatkiem, zjedliśmy wigilijne potrawy, w końcu przyszedł czas na prezenty. Gotze zabawił się w mikołaja i zaczął rozdawać. Ja postanowiłam na razie ich nie otwierać. Dopiero później, zawsze miałam taką tradycję, że otwieram dopiero po północy. Moritz przywiózł prezent ode mnie i otworzył go przy nas. Bardzo ucieszył się z złotego zegarka, zawsze mu się podobał, ale nie miał czasu by sobie jechać go kupić.
- Maja możemy porozmawiać? - spytał proszącym głosem
- Okey - wstałam i skierowałam się za nim
Weszliśmy do kuchni, stanęłam na przeciwko niego. I spojrzałam mu w oczy.
- Przepraszam, kocham cię. Nie mogę bez ciebie żyć. Nie wiem co mi się stało. Nie chcę cię stracić, jesteś piękna możesz mieć każdego i boje się że mogę cię stracić...
- Nie chcę innego, chcę ciebie. To ciebie kocham - podeszłam bliżej
- Kochanie wrócisz do domu?
- Tak - wtuliłam się w niego
- a teraz chodź, mam coś dla ciebie.
Chłopak wziął mnie za rękę i zaprowadził pod choinkę, zupełnie nie wiedziałam o co mu chodzi. Stanął na przeciwko mnie, wyciągnął czerwone pudełeczko i uklęknął przede mną.
- Wiem, że jesteśmy jeszcze młodzi, ale ja nie mogę dłużej czekać. Wyjdziesz za mnie? - uśmiechnął się i otworzył je
- Tak, oczywiście - popłakałam się jak dziecko.
Leitner założył mi pierścionek na palec, wstał a ja od razu wskoczyłam mu w ramiona.
_____________________________
taki świąteczny :d. Jest końcówka kwietnia i początek maja a ja o świętach piszę xd jestem zajebista hahaha :D
O tak będę, ale i tak cię kocham <3 ♥♥♥

sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 13.

Przed wejściem ujrzeliśmy ją, spała na wycieraczce...
- Weronika? - spytałem niepewnie.
- O jesteście. Maja możemy porozmawiać ? - spojrzała na nią
- Nie mamy o czym - moja ukochana nie była zadowolona na jej widok, od kluczyła dom i weszła do środka. Od razu skierowała się do sypialni.
- Mo, co mam zrobić?
- Nie wiem, zraniłaś ją i to bardzo. Ona kochała cię jak siostrę, cały czas mówiła ci prawdę, a ty jej nie wierzyłaś, bolało ją to bardzo. Wchodź, prześpij się, może jej przejdzie.
- Dzięki
Weszliśmy do środka, udałem się na górę i położyłem się obok Majki.
- Po co ona wróciła, nie chcę jej znać - przytuliła się
- Może po prostu tęskniła, spróbuj z nią jutro pogadać, może ci to jakoś wytłumaczy. A teraz śpij skarbie, dobranoc - pocałowałem ją w głowę i zgasiłem lampkę. Obudziłem się około 8 rano, Majki nie było koło mnie. Po cichu schodziłem na dół. Usłyszałem lekką kłótnię.
- Co ty myślałaś, że sobie przyjedziesz i co od razu rzucę ci się na szyję?
- Maja no, ile razy mam cię przepraszać, jesteś moją przyjaciółką, kocham cię jak siostrę
- Sama powiedziałaś, że masz naszą przyjaźń w dupie, więc proszę.
- Przepraszam cię!, jeśli chcesz to nie musisz być już moją przyjaciółką. Przeżyję jakoś ale chociaż odzywaj się do mnie normalnie, zależy mi na tym.
- Nie bój się, długo nie będziesz musiała mnie znosić, wyprowadzam się.
- Gdzie?!
- Do Moritza, będziesz miała dom cały dla siebie, a teraz przepraszam, ale muszę mu zrobić śniadanie.
Wtedy wkroczyłem do akcji, nie chciałem by znów się pokłóciły i to jeszcze bardziej. Podszedłem do Majki i objąłem ją w pasie.
- Głupku, śniadanie ci robię - zaśmiała się i odwróciła
- Jak ja kocham jak mówisz do mnie głupku - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją
- Po śniadaniu spakuję resztę rzeczy i możemy się zbierać - cmoknęła mnie w policzek
- Okey królewno, to ja lecę się ubrać.

♥ Majka ♥
Zjedliśmy śniadanie w ciszy, posprzątałam po nim i poszłam na górę się wykąpać. Ubrałam się w to włosy spięłam sobie w kitkę. Zabrałam się na kończenie pakowania. Zajęło mi to około dwóch godzin. Zanieśliśmy walizki do samochodu. Oddałam Weronice jej klucze. Pojechaliśmy do jego domu, weszliśmy do środka. Położyłam walizki na podłogę, gdy Leitner wziął mnie na ręce i obrócił się kilka razy.
- W końcu będę miał cię przy sobie - powiedział postawiają mnie na ziemię i pocałował.
- mój głupol - zaśmiałam się
- ym a jest jedna sprawa - spojrzał na mnie, trzymając ręce na moich biodrach
- dawaj
- Moi rodzice chcą cię poznać, dzisiaj zapraszają nas na obiad.
- no okey, a co jeśli mnie nie polubią - zaczęłam swoją lamentację
- Majka polubią cię zobaczysz. A teraz chodź zbieramy się, ponieważ trochę się tam jedzie
- Okey, tylko pójdę się przebrać
Powiedziałam i pobiegłam na górę, postawiłam na to, włosy rozpuściłam, zeszłam na dół i wsiedliśmy do samochodu. W połowie drogi znów zaczęłam mu narzekać.
- Nie jestem źle ubrana, może mnie na prawdę nie polubią
- Maja do cholery, pięknie wyglądasz, polubią cię na pewno. Kocham cię i nie zamierzam z ciebie zrezygnować, zwłaszcza teraz
- Też cię kocham - cmoknęłam go w policzek
Po trzech godzinach byliśmy już przed domem, Moritz chwycił mnie za rękę, żeby mi było lepiej. Weszliśmy do środka, trochę się denerwowałam...
- Hej Mamo, tato - krzyknął Mo
- Jesteśmy w jadalni - krzyknęła pani domu a my udaliśmy się do niego
- Poznajcie Majkę, miłość mojego życia - uśmiechnął się i pocałował mnie w głowę
- Dzień dobry, miło mi państwa poznać - podałam dłoń i uśmiechnęłam się
- Witaj, nam również miło - mama Mo uściskała mnie mocno
- no, no synku postarałeś się. Siadajcie - wskazał na krzesło
Pomogłam jego mamie poznosić obiad na stół. Zjedliśmy posiłek, później pomogłam posprzątać. Przenieśliśmy się z jadalni do salonu.
- A tak w ogóle jak się poznaliście?
- przyszła na nasz trening do brata. Później zacząłem specjalnie przyjeżdżać wcześniej by móc ją widzieć. I tak jakoś - objął mnie ramieniem
- cały nasz Moritz - zaśmiała się pani domu - a brat jak się nazywa ?
- Mamo... - nie dokończył Mo
- Daj spokój Moritz, Roman Weidenfeller. zmarł w sierpniu - przerwałam mu
- przykro nam, nie wiedzieliśmy, że byłaś jego siostrą
- nic się nie stało.
Porozmawialiśmy jeszcze z dwie godziny, na zegarku była już 16 więc postanowiliśmy się zbierać. Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w drogę powrotną. Rodzice mojego ukochanego okazali się bardzo wspaniałymi ludźmi. Mili, zabawni. Bardzo ich polubiłam, zresztą oni chyba mnie też. W domu byliśmy około 22. Od razu poszłam się wykąpać i położyłam się do łóżka. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
__________________________
Dziś jest taki sobie dziwny ; D . Na serio dziś nie mam weny ;p. Może, że dziś 13 pechowy ? :D


piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 12.

Obudziłam się wtulona w jego nagi tors. Byłam szczęśliwa, że to właśnie z nim przeżyłam swój pierwszy raz. Był ostrożny i delikatny. Kochałam go miłością tak prawdziwą, aż nieprawdopodobną. Nawet nie sądziłam, że miłość od pierwszego wejrzenia może być, aż tak mocna. On zmienił całe moje życie, wydoroślałam. Ale czasem miałam jeszcze coś w sobie z malutkiego dziecka. W tym czasie najbardziej brakowało mi rozmów z Weroniką. No cóż, wybrała tego dupka, nie chciałam jej znać. Teraz moją najlepszą przyjaciółką stała się Angela. Kto wie, być może niedługo coś bardziej zaiskrzy pomiędzy nią a Leo. Chociaż dość mocno już iskrzy. Razem z Moritzem mieliśmy taką nadzieję. W końcu temu chłopakowi też należy się szczęście, a zwłaszcza teraz jak potraktowała go Weronika. Chłopak nieźle się tym załamał. Nagle z mojego przemyślenia wyrwał mnie głos mojego chłopaka.
- o czym tak myślisz? - uśmiechnął się.
- o nas, o życiu - odwzajemniłam gest i spojrzałam na niego
- Mówiłem ci już, że bardzo cię kocham?
- Wiele razy, i ja też, ale mocniej - zaśmiałam się
- hahah o nie, nie moja panno, ja mocniej - odwzajemnił gest
- nie ja
- nie ja
- ja!
- ja!
- ja! a założymy się ? - zaśmiał się i zaczął nie łaskotać.
Wierciłam się na łóżku i płakałam ze śmiechu, nie mogłam go powstrzymać.
- Dobra, dobra ty - zaśmiałam się
- No to się rozumie - uśmiechnął się i pocałował mnie.
- Głupek - powiedziałam pomiędzy pocałunkami
- Ale tylko twój głupek - zaśmiał się
- mhm - pocałowałam go namiętnie
- Mam pomysł - zobaczyłam iskierki w jego oczach
- No dawaj
- Może przeprowadzisz się do mnie, nie będziesz sama wieczorami siedzieć w domu, a ja będę miał pewność, że nikt mi cię nie porwie
- może ...
- No proszę, proszę, proszę,proszę - zaczął całować mnie po szyi
- Okey, okey. Ale teraz głupku puść mnie idę zrobić śniadanie. Wzięłam spodnie i buty z jego szafy, które kiedyś przywiozłam i zapomniałam ich wziąć oraz jaką koszulkę Moritza. Poszłam do łazienki i ubrałam się w to, włosy spięłam sobie w koka u góry głowy i zeszłam do kuchni by uszykować śniadanie. Zrobiłam naleśniki, postawiłam na stole marmoladę i nutellę i czekałam na Mo. Po pięciu minutach zszedł na dół w samych spodniach. Kochałam patrzeć na jego wysportowaną klatę.
- No a ja jej szukałem - zaśmiał się - wiesz, że ślicznie w niej wyglądasz
- A dzięki, w końcu twoja nie ? - zaśmiałam się
- Ale tu ładnie pachnie
- Właśnie siadaj, bo zaraz wystygną
Usiedliśmy i zjedliśmy posiłek. Później posprzątałam po nim, i pojechaliśmy do mnie bym zaczęła się pakować. Chłopak chciał jak najszybciej mieć mnie przy sobie. Właśnie prawie pół dnia spędziliśmy na pakowaniu moich rzeczy. Około 18 zmęczeni usiedliśmy na kanapie, Leitner włączył sobie telewizor a ja wzięłam laptopa i weszłam na Facebooka. Nagle moim oczom ukazały się dwie wiadomości, jedna wspaniała. A druga można powiedzieć, że wiedziałam, że tak będzie.
- Co jest skarbie ? - spytał widząc moją radosną twarz
- Patrz - uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
**Angelika Kofler zmieniła status "wolny" na " w związku" z użytkownikiem Lonardo Bittencourt**
- No, no, no - zaśmiał się
- I patrz to, mówiłam ci że tak będzie
** Weronika Wierzbicka zmieniła status " w związku " na " wolny **
- uhuhuhu widocznie w końcu przyłapała go na zdradzie - odpowiedział
- Nie obchodzi mnie to już nawet. Czekaj, usunę ją ze znajomych. Nie chcę jej już znać
- Jesteś pewna?
- tak
Zrobiłam tak jak powiedziałam, miałam jej już dość.

Moritz
Ucieszyłem się bardzo gdy Majka pokazała mi wiadomość na Facebooku, byłem bardzo szczęśliwy, że nasz Leoś w końcu znalazł sobie dziewczynę. I to właśnie Angel, ta dziewczyna była dla niego idealna. Radosna, odważna, i ładna. Chłopak właśnie tego potrzebował. Po tym jak Wera go potraktowała był załamany, ale gdy Maja przedstawiła mu Angelikę od razu humor mu się poprawił. Umówiliśmy się dziś na imprezę. By uczcić naszą parę. O 20 razem z moją ukochaną wyszliśmy z domu, po dziesięciu minutach byliśmy już w klubie, szukaliśmy wzrokiem młodych, w końcu ich znaleźliśmy.
- No hej zakochańce - zaśmiałem się
- Siemanko - uśmiechnął się Leo
- Gratulację gołąbeczki - Majka pocałowała obydwóch w policzek
- hahah dzięki, widzę że już wiecie - uśmiechnęła się Angel i cmoknęła Leo w policzek
- no jak piszecie na Facebooku - zaśmiałem się
- dobra, dobra - odwzajemnił gest Bittencourt
- hmm mogę prosić? - spytałem gdy usłyszałem naszą ulubioną piosenkę
- Oczywiście - uśmiechnęła się i poszliśmy na parkiet.
Objąłem moją ukochaną w tali a ona zarzuciła mi ręce na szyi. Przyjaciele także poszli potańczyć. Napiliśmy się trochę, pogadaliśmy, pośmialiśmy się i potańczyliśmy. Około 3 nad ranem postanowiliśmy się zbierać. Przed wejściem ujrzeliśmy ją, spała na wycieraczce ...
_______________________________________________________________
Przepraszam, ale tamtego bloga usunęłam. Myślałam, że będę miała wenę ale jednak się myliłam. Co sądzicie o dwunastce ? :D
Sandra proszę Wojtuś ci pomacha :D xdd

czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 11.

♥ 6 miesięcy później... ♥
Przez te pół roku, byłam załamana. Tęskniłam za bratem, lecz wiedziałam, że on cały czas jest ze mną. Moritz cały czas mnie wspierał. Właśnie dziś miał odbyć się ostatni mecz sezonu. Uczęszczałam na treningi, ale nie szło mi tak jak kiedyś. Mimo tego dziewczyny a zwłaszcza trener wierzyli we mnie i wystawili mnie w pierwszej szóstce. Moje życie od tamtego czasu mocno się zmieniło. Można powiedzieć, że w końcu wydoroślałam. Kontaktu z Weroniką nadal nie miałam, olewała mnie, widocznie nasza przyjaźń nie była dla niej ważna. Bittencourt dał sobie już z nią spokój. Zaprzyjaźnił się z Angeliką, której od razu się spodobał. Mój związek z Moritzem stał się już chyba poważny. Byliśmy ze sobą już osiem miesięcy, choć brat zawsze będzie dla mnie najważniejszy to tuż za nim jest właśnie on. Razem wspieraliśmy Julię i małego Sebastiana. Chłopiec pogodził się już, że tata nie wróci. Julia zresztą też, lecz nadal miała tą dziurę w sercu, której nikt nie załata. Lecz każdy z nas postanowił iść dalej, nie załamywać się, ponieważ to byłoby najgorsze. A Romek na pewno nie byłby szczęśliwy z tego powodu. Każdy z nas miał go w sercu, i nikt nie chciał go  stamtąd wywalać. Właśnie pakowałam się na trening, gdy ktoś położył mi ręce na biodra i obrócił w swoją stronę, wiedziałam że to Mo.
- Hej, gotowa? - powiedział przerywając pocałunki
- Jasne - wzięłam torbę i ruszyliśmy
Na halę dojechaliśmy w trzydzieści minut, poszłam się przebrać. A chłopak poszedł na trybuny, gdzie spotkał Leośka. Wyszłyśmy z dziewczynami na boisko i zaczęłyśmy się rozgrzewać, ja jak zawsze z Angel. Po rozgrzewce czas był zacząć mecz. Zebrałyśmy się w kółko, jak zawsze mowę wziął trener. Później przejęła ją An.
- Laski, ciężko pracowałyśmy przez te osiem miesięcy, same na pewno powiecie że nie na marne. Jesteśmy od nich lepsze same wiecie. Wygramy to, wygramy do zera założymy się - zaśmiała się - DRT!!!
- VOLLEY TEAM! - dokończyłyśmy
Wszystkie zawodniczki zostały przywitane przez spikera, rozeszłyśmy się na swoje miejsca i zaczął się mecz. Przeciwniczki niestety przejęły pierwszy set wygrywając z nami 25 - 22. Lecz nie poddałyśmy się, walczyłyśmy do końca. Drugi set zdecydowanie był nasz, jak zawsze perfekcyjne przyjęcie Mary, rozgrywka Anki i mój końcowy atak. Trzeci jakże też szczęśliwy dla nas, wygrałyśmy go do 12. Nasze  przeciwniczki straciły koncentrację więc z czwartym setem nie miałyśmy problemu. Mecz zakończył się 3 do  1 dla nas. Zostałyśmy mistrzyniami Niemiec. Nadszedł czas na nagrody indywidualne. Najlepszym libero została Martha, najlepszą rozgrywającą Ann. Najlepszą blokującą została dziewczyna z przeciwnej drużyny. Ku mojemu zdziwieniu ja zostałam najlepszą atakującą sezonu oraz najcenniejszą siatkarką. Z oczu popłynęły mi łzy. Spiker podszedł do nas i zadał kilka pytań każdej z nas.
- Majka, jak się czujesz po takim emocjonalnym meczu? - uśmiechnął się
- Jestem ogromnie szczęśliwa, te nagrody to zasługa całej drużyny. Najlepszej drużyny na świecie - za te słowa dostałam buziaka w policzek od Mary, Anki, Angel, Samanty. i zaśmiałam się
- Dedykujesz komuś te nagrody i mecz?
- Tak, mojemu chłopakowi, który wspierał mnie cały czas, przyjaciołom, a przede wszystkim mojemu kochanemu bratu, który wspiera mnie i cieszy się tak samo jak ja tam do góry. Zawsze czuje go przy sobie, i ten mecz jest właśnie dla niego - popłakałam się
- Gratulujemy i dziękujemy że grałaś tutaj razem z nami - podał rękę i uścisnął
- Dzięki - powiedziałam i otarłam łzy
Po chwili ktoś przytulił mnie i zaczął obracać, wiedziałam że to on.
- Mam najlepszą a zarazem najukochańszą dziewczynę pod słońcem - uśmiechnął się i pocałował mnie
- A ja mam najwspanialszego a zarazem naj, najukochańszego chłopaka pod słońcem - zaśmiałam się i odwzajemniłam pocałunek.
Zaczął się czas dekoracji, dostałyśmy medale i kwiaty. Sztab szkoleniowy zaczął nas oblewać szampanem, żółto - czarne konfetti zaczęło spadać z nieba. Kibice rzucali nam maskotki, wszystkie takie same tylko z innymi numerami. Każda zabrała ze swoim, czyli ja z 7. Wreszcie nadszedł czas dania pucharu. Anka jako kapitan podniosła go do góry i zaczęłyśmy skakać i cieszyć się. Każda z nas ucałowała puchar i podnosiła do góry. Na koniec zostało nam zrobione grupowe zdjęcie samym jak i z przeciwniczkami. Zeszłyśmy do szatni, i przebrałyśmy się. Zanim wyszłyśmy trener przyszedł do nas i oznajmił, że organizują imprezę na cześć naszego zwycięstwa dziś o 19. Oczywiście przyjście obowiązkowe, po czym zaśmiał się i wyszedł. Poszłam do Mo i Leona razem z Angeliką.
- Nasze mistrzynie, Leoś teraz będziemy mogli się każdemu chwalić - zaśmiał się Moritz i objął mnie ramieniem
- No a co stary, takimi laskami że mrr - wybuch śmiechem i objął Angel ramieniem tak jak Leitner.
- To jak spotykamy się przed wejściem przed klubem ? - spytałam Ang
- Mhm, to hej - ruszyli w swoją stronę.
Leitner odwiózł mnie do domu, oznajmiłam mu że dziś idziemy na imprezę. Weszłam do domu, zjadłam obiad i weszłam na Facebooka, cała drużyna była. Umuwiłyśmy się, że założymy długie sukienki. nie obyło się bez tematu z kim idziemy. Pisałyśmy do 17.30, potem zaczęłam wybierać pomiędzy trzema, różową, fioletową i czerwoną. Postawiłam na fiolet, kochałam ten kolor. Poszukałam jeszcze szpilek w tym samym kolorze i poszłam się ubrać. Założyłam tą sukienkę a włosy spięłam w to . O 18. 30 przyjechał Moritz, zakochiwałam się w nim od nowa kiedy był w garniturze, kochałam jak w nim chodził. Miał do tego fioletowy krawat..
- Jejku pięknie wyglądasz - pocałował mnie i dał rózyczkę
- Dziękuję, ty też. A to za co ? - uśmiechnęłam się
- za to że cię kocham, jedziemy?
- ja ciebie też. Tak tylko wstawię ją do wody.
Wyszliśmy i pojechaliśmy do klubu, którego adres trener wysłał nam przez sms`a. Weszliśmy do środka i przywitaliśmy się ze wszystkimi. Nagle zobaczyłam ślicznie ubraną i uczesaną Angelikę i Leo w garniturze. Podeszliśmy do nich i rozmawialiśmy. Sztab szkoleniowy, trener i zarząd zabrali głos po kolei. Wznieśliśmy toast, później rozdał nam statuetki. Każda z nich była w kształcie dziewczyny która serwuje piłkę. Impreza skończyła się około 4 nad ranem, pojechaliśmy do domu Moritza, mieliśmy bliżej. Weszliśmy do środka, i usiedliśmy na kanapie. przytuliłam się do niego.
- Kocham cię wiesz ? - spojrzał na mnie i uśmiechnął się
- Ja też - wpiłam się w jego usta.
Chłopak wziął mnie na ręce i zaniusł do pokoju, położył na łóżku i całował po szyi.
- Na pewno tego chcesz? - spytał
- Chcę, właśnie z tobą - uśmiechnęłam się i pocałowałam go namiętnie.
Zjełam się jego koszulą, a on moją sukienką. Spędziliśmy wspaniałą noc
_________________________________________
Dzisiaj taki do odmiany, pisany cały czas Majka :d . A`wwwwwww moje słodziaki <33 Lewi mistrz ♥ Jechali ich nieźle :D. Kocham, kocham kocham was no <3 :d ♥♥♥♥

środa, 24 kwietnia 2013

Rozdział 10.

Obudziłam się w ramionach mojego chłopaka, cieszyłam się, ponieważ prosiłam go by został więc tak zrobił. Delikatnie wstałam z łóżka wzięłam rzeczy i skierowałam się do łazienki. Umyłam się, ubrałam się i zeszłam na dół do kuchni. Zaczęłam szykować gofry. Nagle poczułam ręce na swoich biodrach. Odwróciłam się w jego stronę i dostałam soczystego buziaka na powitanie dnia.
- hmm, słodziutki jesteś - uśmiechnęłam się
- nie tak jak ty - całował moją szyję
- Gofry są słodsze ode mnie - zaśmiałam się i wetknęłam kawałek w jego buzię
- mhm pyszne, ale ty lepsza - wybuchł śmiechem i zaczął mnie gonić wokół stołu, później pobiegłam na górę do pokoju, to był bardzo zły wybór, ponieważ nie miałam gdzie uciec. Moritz złapał mnie i pocałował namiętnie. Zeszliśmy na dół i zjedliśmy śniadanie. Posprzątaliśmy i poszliśmy do salonu. Leitner zaczął mnie łaskotać, a ja latałam po kanapie jak poparzona. Nagle zadzwonił do mnie telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, dzwonił nieznany numer. Odebrałam, od razu się przeraziłam...
- Słucham?
- Dzień dobry, czy pani Maja Weidenfeller? - spytał męski głos
- Przy telefonie, a w czym mogę służyć ?
- Nazywam się Sebastian Muller jestem lekarzem, dzwonię w sprawie pańskiego brata, dzisiaj przywieziono go po bardzo poważnym wypadku, pan Roman jest bardzo krytycznym stanie, czy może pani przyjechać?
- Tttak oczywiście, jjjuż wyjeżdżam - powiedziałam przez płacz
- Majuś co się stało skarbie ? - spojrzał na mnie Mo
- Rroman jest w szszpitalu, musimy jechać - beczałam
- Chodź myszko - Pobiegł po kluczyki i chwycił mnie za rękę
Jechaliśmy bardzo szybko, bałam się o brata. Kochałam go najmocniej na świecie. Nie wiem co zrobiłabym jakbym go straciła. Płakałam cały czas, chwilę później byliśmy już na miejscu. Pobiegłam od razu do recepcji, skąd skierowano mnie pod salę w której go operowano. Złapałam jakąś pielęgniarkę, która powiedziała mi, że Romek ma małe szanse na przeżycie. Siedziałam na kolanach Moritza becząc jak małe dziecko, ale co miałam poradzić, jak mój najwspanialszy, a zarazem jedyny brat leży w na sali operacyjnej  z małymi szansami na przeżycie. Do szpitala przyjechała również Julia, oraz Leo i Marco. Żona mojego brata cały czas płakała w ramionach Reusa, któremu było jej żal. Bittencourt natomiast chodził z kąta w kąt. Tam i z powrotem.
- Moritz, dlaczego zawsze jak zaczyna się układać wszystko się pieprzy? - spytałam przez płacz
- Nie wiem myszko, nie wiem. Może takie życie, taki los człowieka - przytulił mnie i pocałował w głowę
Cały dzień przesiedzieliśmy na poczekalni, była już 23, z sali operacyjnej wyszedł lekarz. Nie miał radosnej twarzy, lecz bardzo smutną, wiedziałam już że coś się stało, ale najbardziej bałam się co...
- Przepraszam, państwo są rodziną pana Romana?
- Tak, jestem jego żoną a to jego siostra, panie doktorze, co z nim ?
- Niestety, przykro mi. Pan Roman nie żyje, nie udało nam się go uratować, miał za głębokie urażenia ciała
Nagle zrobiło mi się słabo, oparłam się o ścianę i zsunęłam na dół. Skryłam twarz w dłoniach i beczałam, nie mogłam powstrzymać łez. Leitner przyszedł do mnie, mocno przytulił i jemu samemu zaczęły spływać łzy. Chłopcom zaczęły też lecieć łzy, ale tego co czuła Julia nie znał nikt, właśnie straciła swojego męża. Ich dzieci straciły ojca. Moritz wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu, zawiózł mnie pod dom i wniósł do pokoju, ja nie przestawałam płakać. Przed oczami widziałam wszystkie chwile spędzone z bratem. Beczałam jak nie wiem, chłopak poszedł zrobić mi herbaty, ale na darmo. Nie miałam ochoty nic pić, a zwłaszcza jeść. Położył się obok mnie, wtuliłam się w niego i płakałam..
- Nie płacz już, on zawsze będzie przy nas. Teraz patrzy na nas z góry. Na pewno nie chce żebyś płakała. Zdrzemnij się, obiecuje że będę tu z tobą przez całą noc. - pocałował mnie w głowę i mocno przytulił Zasnęłam około 4 nad ranem.

4 dni później... ♥ 
Dziś miał odbyć się pogrzeb brata. Cały Dortmund, cała Borussia była w żałobie, zarząd klubu odwołał przez całe dwa tygodnie najbliższe mecze. Piłkarze byli załamani, płakali i nie wychodzili z własnych domów. Wszyscy zebrali się pod kościołem, gdzie odbyła się msza pożegnalna, cała przestałam płacząc w ramionach mojego ukochanego. Później skierowaliśmy się na cmentarz. Pożegnaliśmy go, poskładaliśmy kwiaty. Klopp wraz z zarządem ufundowali pomnik dla Romana, chcieli odciązyć Julię z płatności, przecież ona teraz musiała wychować dzieci. Na pomniku pisało jego imię, nazwisko oraz data śmierci i urodzenia. A na dole małym druczkiem było napisane
" najwspanialszy bramkarz na świecie, kochany przez kibiców, najwspanialszy mąż i brat, a przede wszystkim ojciec. Zawsze w naszych sercach, zawsze będzie blisko... "
_______________________________________________________
Przepraszam, że musiałam go uśmiercić, ale tak jakoś mi naszło. Sama się przyznam że beczałam jak pisałam ten rozdział. 

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 9.

Moritz
W końcu poznałem wybrankę mojego serca, wiedziałem o niej wszystko, tak mi się zdawało. Ona odmieniła całe moje życie, cały mój świat. Miała na mnie bardzo dobry wpływ, zmieniłem się na lepsze. Oddałem jej całe moje serce, tak jak ona oddała mi swoje. Kochałem ją niezmiernie mocno. Z każdym pocałunkiem pragnąłem jej jeszcze bardziej, lecz wiedziałem że muszę czekać. Kiedyś w końcu przyjdzie ta chwila, i właśnie przez to że na nią czekam będzie jeszcze bardziej wyjątkowa. Byłem szczęśliwy, jak siedziała wtulona we mnie. Widziałem, że już prawie usypia, nie zdziwiłem się ponieważ było już bardzo późno.
- Chodź, pokażę ci sypialnie, widzę że jesteś zmęczona - chwyciłem ją za rękę i zaprowadziłem do pokoju
- A nie wzięłam piżamy..
- Masz moją koszulkę meczową, spodenki też się znajdą 
- Dziękuje - musnęła moje usta
- Okey ja idę coś przegryźć, chcesz?
- nie dziękuje, pójdę się przebrać
Zszedłem na dół i skierowałem się do kuchni, zjadłem kanapkę z nutellą i poszedłem ubrać się w piżamę. Znaczy w spodenki, nigdy nie spałem w koszulce. Zajrzałem do Majki, jeszcze nie spała..
- To Dobranoc, śpij dobrze - cmoknąłem ją w głowę i skierowałem się w stronę drzwi
- a ty gdzie idziesz? 
- no do gościnnego - uśmiechnąłem się
- chyba nie zostawisz mnie samej, sam powiedziałeś - zaśmiała się
- jesteś pewna?, wiesz ja w nocy rozpycham się nieźle - odwzajemniłem gest
- nie gadaj tylko się kładź 
Położyłem się obok niej, wtuliła się we mnie i pomału zasypiała. Objąłem ją ręką i pomału zamykałem oczy. Zasnąłem momentalnie. Gdy rano otwierałem oczy, zobaczyłem radosną Majkę spoglądającą na mnie..
- Wiesz, że słodko wyglądasz jak śpisz? - uśmiechnęła się
- ty bardziej - musnąłem jej usta
- taa jasne, na pewno jak jakiś potwór - zaśmiała się
- jak piękna bogini i księżniczka w jednym 
- przesadzasz - uśmiechnęła się - Mo odwieziesz mnie do domu, za dwie godziny mam trening
- Jasne, to ja zrobię śniadanie - pocałowałem ją w głowę
Wstałem z łóżka i udałem się do kuchni. Wyciągnąłem produkty i uszykowałem kanapki. Zaparzyłem kawy i czekałem na moją dziewczynę. Po pięciu minutach zeszła, zjedliśmy posiłek. Posprzątałem i pojechaliśmy. Majka poszła na górę się spakować a ja czekałem na nią oglądając wiadomości w telewizji. Chwilę później zeszła na dół i udaliśmy się samochodem na halę. Pożegnałem się z nią i pojechałem na swój trening. 

Majka
Bałam się spotkania z Peterem, nasz kontakt od tamtego wieczora się urwał. Nie chciałam go zranić, naprawdę myślałam, że uczucia do Moritza wtedy wygasną, lecz tak się nie stało. Miałam ogromne wyrzuty sumienia, zraniłam go na pewno widziałam to po jego zachowaniu. Ale co ja poradzę, że moje serce wybrało  właśnie Leitnera, a rozum Petera. Nic, w połowie była to moja wina, że zgodziłam się sprubować a w połowie nie. Potrzebowałam wtedy mężczyzny. Weszłam do środka, przebrałam się w strój treningowy. Wybiegłam na salę, zobaczyłam Pita, jak rozmawia z Aleksandrą i uśmiecha się do niej słodko. Ulżyło mi, znalazł sobie inną, był szczęśliwy. W sumie ja też, zaczęłyśmy trening jak zawsze trwał trzy godziny. Po treningu poszłam do domu, zrobiłam obiad, po czym go zjadłam. Później przyjechał Mo, nałożyłam mu posiłku i obydwoje siedzieliśmy na kanapie oglądając jakiś film, gdy nagle przerwał nam dzwonek.
- Pójdę otworzyć - powiedział mój chłopak po czym skierował się do drzwi.

Moritz
Udałem się w stronę drzwi, otworzyłem je. Przed nimi stał jakiś młody chłopak..
- Słucham ?
- Szukam Majki, jest może w domu? - powiedział szatyn
- Jest, a kim pan jest ? - spytałem
- jestem jej chłopakiem
CO? MAJKA MA CHŁOPAKA I DO TEGO JEST ZE MNĄ ? to pytanie błądziło mi w głowie, nie mogłem w to uwierzyć, że jedzie na dwa fronty...
- Maja to do ciebie!
- Idę - skierowała się w naszą stronę - Co ty tu robisz?
- Jak to co?, przyjechałem do mojej dziewczyny
- dziewczyny?, człowieku zerwaliśmy ze sobą rok temu. A ty nagle wyjeżdżasz mi z takim tekstem?!
- Majka ja cię kocham! - powiedział głośniej
- Majuś kto to ? - spytałem
- Mój były chłopak Kuba Kosecki, taki sam dupek jak Dominik. Widać, że są przyjaciółmi. - odpowiedziała
- Kto to ? - teraz on spytał
- Mój chłopak, którego kocham i jestem z nim cholernie szczęśliwa, nie tak jak z tobą ! - krzyknęła i zamknęła mu drzwi przed nosem
Maja wytłumaczyła mi wszystko, co się po między nimi stało. Nie byłem na nią zły, przecież wcześniej ja też miałem dziewczyny.

Maja
W końcu musiałam powiedzieć Moritzowi prawdę, nie mogłam tego ukrywać. Obiecaliśmy sobie, że nie będziemy mieli przed sobą żadnych tajemnic. Usiedliśmy na kanapie i w końcu nadszedł ten moment, którego się najbardziej bałam. Ten w którym wszystko może się spieprzyć, ten w którym wszystko może się skończyć. Spojrzałam mu głęboko w oczy..
- Moritz, muszę ci coś powiedzieć, nie możemy być razem. Chciałabym bardzo, ale nie pasujemy do siebie. Kocham cię cholernie mocno, ale..
- Maja co ty mówisz, jesteś moim życiem nie chcę cię stracić skarbie - chwycił mnie za rękę
- Znajdziesz sobie inną dziewczynę, lepszą ode mnie, ładniejszą. Taką która jest ciebie wart, taką która nie ma takiej przeszłości jak ja... - po policzku spłynęła mi łza
- Maja co ty do cholery gadasz?, nie rozumiem cię, na prawdę nie rozumiem. Kochamy się co się stało... - do oczu napływały mu łzy
- Poprostu nie możemy być razem, zrozum. Obiecuje ci, że będzie tak jakbyśmy się nigdy nie spotkali. Wyjadę do innego kraju, nie będziesz musiał mnie oglądać.
- Ja tak szybko nie odpuszczę, zawsze będę cię kochał. Ale wytłumacz o co ci chodzi, podaj powód 
- Powód jest taki, że jestem z domu dziecka i nie pasuję do ciebie, jesteś sławny, masz kochającą rodzinę. A ja? ja jestem z jakiegoś bidula... - rozpłakałam się
- To ten powód?, Skarbie spójrz na mnie - przybliżył się do mnie, a ja zrobiłam to o co mnie prosił.
- To nie twoja wina, że jesteś z domu dziecka, to mi nie przeszkadza. Sam kiedyś bym trafił tam, gdy moi rodzice mieli wypadek. Nie ważna jest twoja przeszłość rozumiesz? ważne jest to co jest teraz, nasza miłość. Nie przeszkadza mi to, zrozum kocham cię mocno, nie chcę cię stracić - przytulił mnie
- Naprawdę ? - spytałam przez łzy
- tak, proszę cię nie płacz już, nie warto. Wszystko będzie dobrze. Będziemy szczęśliwi - pocałował mnie w głowę
- Dziękuje, że jesteś - pocałowałam go w policzek
- To ja dziękuję Bogu, że mogłem cię spotkać. - pocałował mnie
_______________________________________
Myślałam, że się załamię. Robert może nie zagrać w środę ;c .  Ma kontuzje uda po zderzeniu z Ballem (mecz z FSV Mainz). Jego udo strasznie spuchło i nie jest dobrze! ;(( , Lewy wracaj do zdrowia bardzo szybko, bez ciebie możemy mieć większe problemy z wgraniem meczu. Liczymy na ciebie ! Trzymam kciuki, żeby było bardzo dobrze ;*

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 8.

Gdy nagle podszedł do mnie właśnie on. Byłam zdziwiona jego widokiem, on tutaj, w Dortmundzie. Po co?, a no tak, tylko po jedno...
- Dominik, co ty tutaj robisz? - spytałam
- jak to co przyjechałem do mojej dziewczyny, coś w tym dziwnego?
- nie, ale Wery aktualnie nie ma jest w pracy - próbowałam jej nie wydać
- Okey, przekaż jej że byłem..
- mhm...
I odszedł, na pewno do jakiegoś hotelu. Nie ważne, teraz musiałam tylko poinformować Weronikę, by nie pokazywała się nigdzie publicznie z Leo. Od razu wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam do przyjaciółki. Po trzech sygnałach odebrała..
- Wera, Dominik tu jest i cię szukał.
- Jak to, on tutaj niemożliwe, dobra muszę to jakoś załatwić...
- a co z Leo, on wie że masz chłopaka ?
- nie, ale postaram się mu to jakoś powiedzieć, nie wiem wytłumaczyć. I zerwę z Furmanem, nie kocham już go, jakoś tak się stało, że Bittencourt skradł moje serce
- No i bardzo dobrze, w końcu pozbędziesz się tego dupka...
- Okey ja kończę siem..
- hej - powiedziałam i rozłączyłam się
Jeszcze chwilę czekałam na Moritza, który brał prysznic, kazał Leo to mi przekazać. Po niecałych dwudziestu minutach wyszedł, skierował się w moją stronę i przeprosił gorącym buziakiem, nie umiałam się na niego gniewać więc odwzajemniłam gest. Chwycił mnie za rękę i najpierw skierowaliśmy się do jego domu, przebrał się i w ogóle odświeżył. Później pojechaliśmy do mnie, zrobiłam mu obiad. Zjedliśmy go i poszliśmy do pokoju. Położyliśmy się na łóżku i oglądaliśmy film. Jak zawsze wtuliłam się w niego i zamiast oglądać to rozmyślałam. W końcu jednak wróciłam do żywych, po chwili do mojego pokoju wparował zły, i załamany Bittencourt.
- Co ze mną nie tak? - błądził w myślach
- Leoś spokojnie, o co chodzi? - spojrzałam na niego
- O co? O Weronikę, rozkochała mnie w sobie, a teraz mówi mi że ma chłopaka i że go kocha. Oraz, że niestety to koniec naszej znajomości, ponieważ ona nie chce go stracić - po jego policzku spłynęła samotna łza
- jak to, przecież mówiła mi dzisiaj, że kocha ciebie i musi z nim zerwać
- Powiedziała, że bardzo, bardzo mnie lubi, ale gdy mężczyzna przyjechał do niej z Polski specjalnie po to, by powiedzieć że ją kocha i dać jej buziaka to jednak woli tamtego.
- Ja pierdole  co ona wyprawia, przecież on zdradza ją na lewo i prawo, a teraz przyjechał po to by ją bzyknąć bo on nic innego do niej nie czuje tylko to że jest dobra w łóżku.
- Widzisz sama - schował swoją twarz w dłonie
- Stary, spokojnie, zobaczysz wszystko się ułoży - Mo przytulił go
- w dupie się ułoży a nie ....
- Weź go do siebie, żeby sobie nic nie zrobił proszę - szepnęłam Leitnerowi do ucha.
Jak powiedziałam tak zrobił, wziął go do siebie i zaopiekował się nim, martwił się o niego. To był piękny widok, spojrzeć na takich przyjaciół. Moritz kochał go jak własnego brata. Mimo, że był w jego wieku. Czekałam na Werę prawię całą noc, lecz ta się nie zjawiła. Około 4 nad ranem zasnęłam, miałam już dość jej zachowania. Obudziły mnie kroki, wiedziałam że to Weronika, ponieważ nikt inny nie chodzi w korkach po domu. Wstałam z łóżka i poszłam do jej pokoju. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę, zobaczyłam moją najlepszą przyjaciółkę jak pakuje swoją walizkę.
- Co ty do cholery robisz? - podniosłam głos
- jak to co nie widać pakuje się. Wracam z Dominikiem do Polski
- Jak to wracasz do Polski, a co z pracą, co z naszą przyjaźnią, co z naszymi marzeniami a przede wszystkim co z Leonem?
- Mam to gdzieś, kocham Dominika i to się nie zmieni.
- Czy ciebie już na serio pojebało, dziewczyno zastanów się co ty w ogóle robisz. On zdradza cię na lewo i prawo. Na dodatek z twoimi przyjaciółkami a ty tak po prostu do niego lecisz bo ten pacan powie ci głupie, sztuczne kocham cię?. Wiesz jak skrzywdziłaś Leona ?! - krzyknęłam
- Mam w dupie co o nim sądzisz, nie wierzę ci rozumiesz! jesteś zazdrosna, że mam takiego chłopaka, nie takiego lamusa jak twój. Leon to przeszłość, głupi chłopczyk który marzył, że coś więcej się wydarzy?
- Najpierw go w sobie rozkochujesz, a później zmywasz tak po prostu, może masz rację, będzie lepiej jak wyjedziesz. Zostaw klucze na szafce, nie chcę cię już znać, zastanów się co robisz. Zmieniłaś się i to bardzo. A i zjedz snickersa bo zaczynasz gwiazdożyć ! - krzyknęłam i trzasnęłam drzwiami.
Zbiegłam na dół, założyłam kurtkę i poszłam na spacer. Musiałam się przewietrzyć, nie mogłam uwierzyć jak ona się zmieniła. Na pewno to wina tego jebanego Furmana. Gdy go tutaj nie było ona była całkiem inna, wtedy była moją starą przyjaciółką, a teraz można powiedzieć, że stała się wrogiem. Nie miałam ochoty się już z nią przyjaźnić, niech lepiej przemyśli swoje zachowanie. Wróciłam do domu po dwóch godzinach, jej już nie było. Do oczy zaczęły napływać mi łzy, straciłam jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Ona zawsze mnie wspierała, gdy tylko trafiłam do domu dziecka od razu się z nią zaprzyjaźniłam. Była taka sama jak ja, odważna, radosna, nie bała się niczego. Ale gdy tylko pojawił się ten Furman wszystko się zmieniało, ale gdy znikał znów była sobą. Nie wiedziałam co mam teraz robić, więc zadzwoniłam do Moritza, chłopak odwiózł jeszcze Leo do Hofmanna i przyjechał. Od razu się do niego wtuliłam.
- Ej myszko co się stało? - przytulił mnie mocno.
- Wera wyjechała z tym dupkiem, pokłóciłyśmy się, Moritz ona się zmieniła gdy tylko on wrócił. Chamska, wielka księżniczka, nie wiem co w nią wstąpiło, zraniła mnie i do tego jeszcze tego biednego Leo - zaczęłam płakać
- Już spokojnie, jest dorosła, sama decyduje co ma robić, wiem że się o nią martwisz, że to twoja najlepsza przyjaciółka ale daj jej trochę czasu może zrozumie. - pocałował mnie w głowę
- Dziękuje, że jesteś - musnęłam lekko jego usta
- chodź, jedziemy do mnie - powiedział
- ale po co?
- przecież nie zostawię cię tu samej. - wziął mnie za rękę
Zamknęłam dom i pojechaliśmy, Niecałe dziesięć minut później znaleźliśmy się pod jego domem. Weszliśmy do środka, byłam zaskoczona, dom był bardzo ładnie urządzony. Usiadłam na kanapie i spojrzałam na Mo.
- Czuj się jak u siebie, chcesz coś do picia, może jesteś głodna?
- Wodę zwykłą jak mogę
Poszedł do kuchni i po chwili przyszedł z napojem...
- Proszę księżniczko - podał mi i cmoknął w policzek
Wzięłam łyka i spojrzałam na niego... - kocham cię
- Ja ciebie też. - jego wargi zagościły na moich..
________________________________________________________
Aa! dziwny . nie podoba mi się. ;c . Na tamtym blogu mi się podoba a na tym znów nie. Bosh jestem dziwna xd ale to od zawsze ;p . Łapcie Marco na przeprosiny :P ;*


sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 7.

Moritz
Usiedliśmy razem na łóżku, Majka wtuliła się we mnie. Resztę tego wieczoru spędziliśmy w ciszy. Majka później zasnęła. Też byłem strasznie zmęczony, więc oparłem głowę o jej i zasnąłem. Koło 1 w nocy obudziły mnie jakieś głosy, nie otwierałem oczów tylko słuchałem przez sen...
- Czekaj, przykryję ich kocem - szepnęła Weronika.
- w końcu się wziął, już myślałem że się zabije. Jak dzwoniłem był tak załamany że ...
- Ważne, że są teraz przy sobie, a teraz chodź, niech sobie śpią
Powiedziała i wyszli, ja znów zasnąłem. Obudziłem się dopiero o 8, przetarłem oczy i zobaczyłem, że Maja jeszcze śpi, postanowiłem poczekać, aż się obudzi. Chwilę po tym zaczęła otwierać swoje oczy. Spojrzała na mnie i przytuliła się...
- Byłeś tu całą noc? - spytała
- Całą, nie puszczałem cię w ogóle - uśmiechnąłem się
- Moritz, bo ja ci muszę coś powiedzieć - spojrzała na mnie w górę
- hmm ?
- no bo ja też cię kocham, jesteś dla mnie najważniejszy. A z Peterem chodziłam tylko dlatego, że potrzebowałam męskiego wsparcia wtedy.
- Nie ważne, ważne, ze teraz jesteś przy mnie, że mogę ci spokojnie wyznać jak cię kocham. Przepraszam cię za wszystko, naprawdę wszystko - spojrzałem jej w oczy i pocałowałem
- Zapomnijmy o tamtym, teraz jesteśmy przy sobie, jesteśmy razem to jest najważniejsze - odwzajemniła mój pocałunek.
Maja poszła się przebrać, a ja zszedłem na dół i zacząłem przygotowywać śniadanie. Zrobiłem kanapki i zaparzyłem kawę. Po chwili zeszła moja ukochana. Usiadła do stołu, podałem jej posiłek i zaczęliśmy jeść. Później posprzątałem po śniadaniu.

Majka
W końcu jestem z Mo, pragnęłam tego w końcu się spełniło. Moje serce należało tylko do niego. Po śniadaniu poszłam do pokoju, by się przebrać. Poszłam do łazienki i ubrałam się w to, włosy spięłam sobie w koka u góry głowy po czym zeszłam na dół do Leitnera.
- Przejdziemy się na spacer - spojrzałam na niego.
- Oczywiście, dla ciebie wszystko - pocałował mnie w głowę i poszedł założyć buty.
Zamknęłam dom i poszliśmy w stronę parku, Moritz chwycił mnie za rękę, czułam się tak kochana, bezpieczna.
- Majuś, przyjdziesz dzisiaj na mecz? - spytał
- Jasne, ale jak będziesz grał - zaśmiałam się
- Wychodzę w pierwszym składzie ha - odwzajemnił gest i dał mi buziaka.
Do domu wróciliśmy po dwóch godzinach. Weronika kończyła właśnie obiad, zjedliśmy i poszłam się przebrać na mecz, a Mo pojechał po swoją torbę. Ubrałam meczową koszulkę Leitnera, czarne rurki i żółto-czarne nike. Włosy rozpuściłam i ruszyłam na stadion, po trzydziestu minutach byłam na miejscu, Mo załatwił mi miejsce w pierwszym rzędzie. Usiadłam na wyznaczone miejsce i czekałam na mecz. W końcu piłkarze weszli na boisko, kapitanowie przywitali się, a reszta drużyny rozeszła się po boisku. Rozległ się pierwszy gwizdek, BVB cały czas miało piłkę przy nodze, ale żaden piłkarz nie mógł trafić do bramki. W 38 minucie w końcu padł gol. Po świetnym dośrodkowaniu Reusa, Lewy wpakował piłkę do siatki głową. Wynik się już nie zmienił, po zmianie stron, nic się nie zmieniło, Augsburg w ogóle nie atakował. Już w 48 minucie piłkę do bramki skierował Moritz, biegł w moją stronę i podniósł koszulkę do góry. Pod spodem miał napisane. " KOCHAM CIĘ MAJKA ♥♥ !! ". Wzruszyłam się, nie wiedziałam, ze jest w stanie coś takiego zrobić. Mecz skończył się z wynikiem 2 do 0 dla Borussii. Wyszłam na murawę i podeszłam do Mo.
- Głupku ty mój - pocałowałam go i zaśmiałam się
- Oj tam, oj tam chciałem ci udowodnić, że to prawda - odwzajemnił gesty.
Chłopcy weszli do szatni, a ja czekałam przed nią na Leitnera. Gdy nagle podszedł do mnie...
_________________________
Potrzymam trochę w niepewności xdd .

piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział 6.

~ Miesiąc później... ~ 
Obudziłam się o 8, wyleciałam z łóżka jak poparzona. Ubrałam się szybko w to, na szczęście torbę miałam już spakowaną, wzięłam z lodówki sok. Włączyłam sobie muzykę i poszłam na trening. Po drodze cały czas myślałam o Mo. Miesiąc temu wyjechał do rodziny na wakacje, nawet słowem się nie odezwał. Kochałam go ale nie potrafiłam tak funkcjonować. Za to moje kontakty z Peterem stawały się sobie bliższe, nie umiałam czekać na Leitnera, akurat w tym momencie potrzebowałam wsparcia jakiegoś mężczyzny. Po niecałej godzinie dotarłam na miejsce. Przed wejściem czekał na mnie Pit < nazywałam go tak, ponieważ kojarzył mi się z kolegą reprezentacyjnym Piotrem Nowakowskim tylko że on gra w męskiej rep. > 
- Hej parówo - zaśmiałam się i pocałowałam go w policzek.
- Maj mówiłem ci że nie parówo, maślaku - odgryzł się
Weszliśmy do środka, ja poszłam do szatni a on rozłożyć wszystkie sprzęty. Przywitałam się z laskami, przebrałam w to, wzięłam wodę i wybiegłyśmy na boisko. Trening trwał trzy godziny, wykąpałam się, przebrałam w wcześniejsze ciuchy i wyszłam z hali. Peter już na mnie czekał. 
- Maja mam pytanie - uśmiechnął się niepewnie
- no dawaj - spojrzałam na niego
- Może wyskoczymy do kina lub na pizzę dzisiaj wieczorem?
- Jasne, randka ? - uśmiechnęłam się
- Jeśli chcesz to może być, ale jeśli nie to może być tylko koleżeńskie spotkanie. 
- Może być randka - zaśmiałam się - a teraz lecę bo się spieszę hej - cmoknęłam go w policzek i pobiegłam w stronę domu.
Po czterdziestu minutach byłam już na miejscu. Rzuciłam wszystko do prania, i poszłam szukać jakiś ciuchów na wieczór, po dwóch godzinach znalazłam. Zjadłam sobie płatki. Wzięłam długą relaksacyjną kąpiel i zaczęłam się szykować. Ubrałam się w to, włosy zostawiłam rozpuszczone, nałożyłam jeszcze lekki makijaż. Zeszłam na dół, założyłam kurtkę i wyszłam z domu. Kierowałam się pod wysłany mi adres, po niecałych dziesięciu minutach byłam już na miejscu. Pit już czekał.
- hej, długo czekasz ? - spytałam siadając
- cześć nie, ślicznie wyglądasz - uśmiechnął się
- Dziękuje ty również - odwzajemniłam gest
- Dzięki, to co zawsze ? - spytał
- jasne 
Siedzieliśmy i rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Gdy zjedliśmy poszliśmy się przejść na spacer. Wtedy się wszystko zaczęło.
- Maja słuchaj, muszę ci coś powiedzieć. No bo.. no bo ja zakochałem się w tobie, i chciałem spytać czy chociaż chciałabyś spróbować być ze mną 
- Mogę spróbować, też od jakiegoś czasu chyba coś do ciebie czuję - uśmiechnęłam się
- To teraz mogę ? - spytał i pocałował mnie
Nic nie odpowiedziałam tylko chciałam skupić się na pocałunku, nie czułam się jak wtedy, gdy całowałam Mo. Nie czułam motylków. Nie przejmowałam się tym, teram musiałam skupić się na treningach i na Peterze. Chłopak odprowadził mnie pod dom, pożegnałam się i weszłam do środka. Wera i Leo oglądali jakiś film, nie chciałam im przeszkadzać, ale mnie zauważyli. 
- a ty gdzie byłaś? myślałam że jesteś w domu - spytała Wera
- Byłam na pizzy z Pitem - wytłumaczyłam
- To wy jesteście no wiesz... 
- Jeśli o to ci chodzi to tak jesteśmy razem.
- A co z Mo? - spytał Leo
- Chyba ma mnie gdzieś, wyjechał miesiąc temu na wakacje i od tego czasu nawet nie napisał jednego sms`a a ja potrzebuje teraz męskiego wsparcia. - powiedziałam i poszłam na górę.
Położyłam się na łóżku i wpatrywałam się w zdjęcie na stoliku nocnym. Byłam na nim ja i Moritz, byliśmy uśmiechnięci, wyglądaliśmy jak para. Odwróciłam je by go nie oglądać. Poszłam się umyć i spać.

Moritz
Chciałem do niej zadzwonić, ale bałem się jej reakcji po tym jak wcześniej nawet nie dzwoniłem. Całe dnie myślałem tylko o niej, co robi, co się z nią dzieje, jak się trzyma. Z przemyśleń wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu, spojrzałem na wyświetlacz. Był to Leo.
- Siema stary co tam? - zapytałem radosny
- z czego ty się cieszysz idioto ? - ruszył na mnie.
- o co ci chodzi? - zdziwiłem się
- Człowieku jebnij się lepiej w ten głupi łeb, myślałem że jesteś mądrzejszy. 
- możesz mi to jakoś normalnie wytłumaczyć?
- Jasne, jesteś totalnym idiotą. Kobieta którą kochasz ma już chłopaka. Powiedziała, że potrzebowała męskiego wsparcia więc znalazła sobie jakiegoś chłoptasia a ty teraz będziesz cierpiał. Czemu do niej nie zadzwoniłeś? ona teraz myśli że masz ją gdzieś. Czemu jej nie wyznałeś co czujesz? CZŁOWIEKU OGARNIJ SIĘ KURWA W KOŃCU! - podniósł głos na ostatnich słowach.
- Jak to Majka ma chłopaka. Bałem się - załamałem się
- Co teraz będziesz ryczał?. Nie no nie chce mi się z tobą gadać Nara - rozłączył się.
Siedziałem w pokoju załamany, mama wołała mnie na obiad lecz nie reagowałem więc przyszła do pokoju i usiadła na rogu łóżka
- synku co się stało?
- mamo jestem jednym wielkim idiotą, dupkiem!. 
- nie mów tak - chwyciła moją dłoń
- jak mam tak nie mówić jak tak jest. Zakochałem się w dziewczynie, nawet ja pocałowałem i to kilka razy. Nie powiedziałem jej co czuje i gdy przyjechałem tu do was to nie dzwoniłem do niej bo jestem głupi. A ona znalazła sobie już chłopaka, potrzebowała męskiego wsparcia, żeby ktoś ją kochał a teraz? no właśnie co mam zrobić? - po policzku spłynęła mi łza
- Jeśli ją kochasz, walcz o nią, walcz do samego końca. Jedź tam i spotkaj się z nią wszystko jej wytłumacz. Powiedz co czujesz, jeśli czuje to samo sama będzie musiała zadecydować co zrobić. Jeśli nie to po prostu usuniesz się z drogi. Ale na pewno tak nie będzie. Chodź zjesz obiad i pojedziesz tam. Synku zawalcz, walcz i się nie poddawaj, a teraz chodź, zrobiłam spaghetti. - chwyciła mnie za rękę i zeszliśmy do kuchni. Zjadłem i zacząłem się pakować. Jutro miałem samolot o 9 więc poszedłem się umyć i spać.

Majka
Dzisiaj nie miałyśmy treningu, więc postanowiłam siedzieć cały dzień w domu. Zjadłam śniadanie, ubrałam się w to, włosy spięłam sobie w koka. Nie spodziewałam się wizyty Pita, ale też cieszyłam się. Zadzwonił do drzwi, więc poszłam mu otworzyć. 
- hej - cmoknął mnie w usta - mogę ci zająć trochę czasu?
- siemka, jasne wchodź - uśmiechnęłam się - rozgość się
Siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy film. Nagle na dół zeszła Wera.
- Wer poznaj Petera, Pit poznaj Werę moją przyjaciółkę - przedstawiłam ich sobie
- Cześć - uśmiechnął się i podał dłoń
- Siema - odpowiedziała ze sztucznym uśmiechem i podała dłoń - Ja idę z Leo na stadion, a później zabiera mnie gdzieś i nie wiem czy dziś wrócę 
- okey, miłej zabawy - uśmiechnęłam się i wróciłam do filmu
Wera wyszła, ja cały czas myślałam o Mo, nie dawał mi spokoju. W pewnym momencie nasze usta stuknęły się, nasze pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne. Pit wziął mnie na ręce i po chwili bylibyśmy już w sypialni. Położył mnie na łóżko i zaczął całować po szyi. Nie mogłam tego zrobić.
- Przepraszam, ja nie mogę - odsunęłam się od niego i spojrzałam na zdjęcie
Spojrzał na mnie i zobaczył mój wzrok który kierował się na fotografię. Spojrzał na nie i posmutniał.
- Kochasz go ? - spytał i spojrzał na mnie
- sama nie wiem, chyba tak. Peter przepraszam to nie miało tak wyjść, myślałam że zapomnę ale.. 
- nie ma sprawy, wiedziałem że kochasz innego. Cały czas błądziłaś myślami. 
- Przepraszam ... 
- Chyba już pójdę - powiedział i wyszedł.
Oparłam się o ścianę, zsunęłam się na dół i zaczęłam płakać. Nagle ktoś wbiegł do mojego pokoju, nie miałam ochoty sprawdzać, ale rozpoznałam po głosie. To był Moritz...
- Majka, co się stało. - kucnął przy mnie
- Nic - powiedziałam oschle i wstałam kierowałam się w stronę drzwi.
- Majuś, czekaj - powiedział, odwróciłam się w jego stronę i skrzyżowałam ręce
- No mów czekam 
- Przepraszam, przepraszam cię za wszystko. I chciałem ci jeszcze powiedzieć, że cię kocham. Nie mogę żyć bez ciebie. wybaczysz mi. ? - spojrzał mi w oczy
Nic nie odpowiedziałam, odwróciłam się i chciałam już wyjść, gdy nagle złapał mnie za nadgarstek tak mocno, że nie mogłam się uwolnić.
- Puść mnie, nienawidzę cię ! - krzyknęłam i rozpłakałam cię.
Mo przytulił mnie mocno do siebie - Nawet jeśli powiesz mi, że mnie nienawidzisz, ja nigdy cię nie puszczę! Kocham cię. Nie płacz już proszę - pocałował mnie w głowę
- ja... ja nie wiem co.. co powiedzieć - jąkałam się przez płacz
- nic nie musisz mówić, ważne że jesteś przy mnie - spojrzał mi w oczy i pocałował namiętnie.
W końcu czułam to co poprzednio, kochałam go. Czułam się bezpiecznie w jego ramionach. 
_______________________________________
Nie wiem, podoba mi się ale od połowy xd Widzieliście ? cała gazeta o BVB i plakaty :P . Polecam świetna ;3


czwartek, 18 kwietnia 2013

Rozdział 5.

Dziś postanowiłam przejść się z Werą na zakupy, wyjrzałam przez okno by zobaczyć jaka jest pogoda, było dość ciepło. Wzięłam rzeczy z szafki i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się w to, włosy zostawiłam rozpuszczone. Po dwudziestu minutach zeszłam do kuchni zrobić śniadanie. Gdy kończyłam je robić akurat na dół schodziła Weronika, przywitała się ze mną i zjadłyśmy posiłek. Około 12 wyszłyśmy z domu, skierowałyśmy się do galerii handlowej. Po niecałej godzinie byłyśmy na miejscu. Oczywiście na początek weszłyśmy do sklepu obuwniczego. Kupiłyśmy sobie po 4 pary szpilek oczywiście ja kupiłam sobie jeszcze 2 pary nike a Wera 3 balerinek. Chodziłyśmy po sklepach z cztery godziny. Z galerii wyszłyśmy z rękoma pełnymi toreb. Wróciłyśmy do domu, rzuciłam torby na podłogę i walnęłam się na kanapę. Po godzinie odpoczynku wzięłam zakupy i poszłam do pokoju. Rozpakowałam je i poszłam do pokoju Wierzbickiej.
- Laska idziemy dzisiaj na imprezkę ? - uśmiechnęłam się
- no nie wiem - udała smutną minę
- nie ma idziemy i koniec - zaśmiałam się
- to po co się pytasz bałwanie - poczochrała mi włosy i zaśmiała się
- pacan! - kopnęłam ją lekko w tyłek - Dziesięć minut je układałam
- ee tam tak i tak ślicznie wyglądasz - cmoknęłam ją w policzek
Wróciłam do pokoju i zaczęłam szukać jakiś odpowiednich i wygodnych ciuchów na imprezę. Po godzinie w końcu znalazłam. Ogarnęłam trochę pokój, ponieważ wyglądał jak pobojowisko. Po czym poszłam do łazienki, wykąpałam się. Włosy zostawiłam rozpuszczone i założyłam to. Zeszłam do kuchni by coś przegryźć. Po chwili dołączyła do mnie pięknie ubrana Weronika. Zjadłyśmy i wyszłyśmy z domu. Kierowałyśmy się do pobliskiego klubu, który znajdował się koło Iduny. Weszłyśmy do środka i zauważyliśmy prawie wszystkich chłopców z Borussii. Na szczęście nas nie widzieli. Kupiłyśmy sobie po drinku i ruszyłyśmy na parkiet. Akurat leciała moja ulubiona piosenka " OneRepublic - if i lose myself ". Bawiłyśmy się świetnie, obydwie kochałyśmy tą piosenkę.

♥ Moritz ♥
Wyskoczyliśmy z chłopakami na piwo do klubu obok stadionu. Siedzieliśmy przy stoliku, chłopacy rozmawiali popijając piwem. Nagle usłyszałem swój ulubiony kawałek. Wsłuchałem się w niego jak zawsze. Nagle przerwał mi Nuri
- Ej Roman to nie twoja siostra ? - spytał a ja spojrzałem w jej kierunku, tak to była ona, wyglądała pięknie, jeszcze nigdy nie widziałem jej w sukience.
- Ta to ona i Wera - odpowiedział biorąc łyka
- Ej stary, jak one pięknie wyglądają - uśmiechnął się Leo
- Przepięknie - powiedziałem rozmarzonym głosem
- Chodź idziemy z nimi potańczyć - pociągnął mnie za rękę
Podeszliśmy do nich tak, by nas nie zauważyły. Chwyciłem jej dłoń i obróciłem ją. Gdy wykonała piruet spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
- Mogę prosić - spytałem
- Jasne - Chwyciłem jej dłoń a drugą położyłem na jej tali.
- Kocham ten kawałek - uśmiechnęła się
- Ja też jest niezły - odwzajemniłem gest
- a tak w ogóle to co tu robicie? - spytała
- wyskoczyliśmy z chłopakami na piwo - odpowiedziałem
- mhhm, nieźle tańczysz - uśmiechnęła się
- taa nauki u mamy - zaśmiałem się
- Ale przynajmniej to - odwzajemniła gest - Romek do tej pory nie umie
- Jak nie ostatnio się chwalił, że żona go nauczyła
- No w końcu
Tańczyliśmy i rozmawialiśmy, w jej towarzystwie czułem się wspaniale. Łączyło nas bardzo dużo, lubiliśmy ten sam smak lodów, oboje kochaliśmy sport, mieliśmy prawie te same gusty muzyczne. Ona była Boginią, boginią mojego serca. Lecz bałem się jej o tym powiedzieć, nie wiedziałem czy ona czuje to samo. Bałem się odrzucenia, przeżyłem to kilka razy i załamywałem się wtedy. Chciałem ją wtedy pocałować, lecz nie mogłem. Nawet nie wiedziałem czy czasem nie ma chłopaka. Byłem głupi i bałem się spytać. Nie wiem dlaczego, przecież to nic złego. Każdy mówi, że jestem odważny, ale chyba nie w tych sprawach. W sprawach miłosnych jestem jak kruche ciasteczko. Które można złamać kiedy się chce. Z rozmyśleń wyrwał mnie jej głos..
- Widziałeś może Werę ? - zapytała rozglądając się
- Wiem, że Leo szedł z nią potańczyć, może zadzwoń do niej - odpowiedziałem
- Nie wzięłam telefonu.
- To masz mój - wyciągnąłem z kieszeni i podałem
- Dzięki, kochany jesteś - uśmiechnęła się
Wyszliśmy przed klub i od razu zadzwoniła do swojej przyjaciółki.
- nie odbiera - zmartwiła się
- czekaj daj zadzwonię do Bittencourta - wziąłem telefon i wybrałem numer do kolegi
Po trzech sygnałach odebrał..
- No stary gdzie jesteś?, jest z tobą Wera, Majka się martwi
- Wyszliśmy na spacer, jest, jest. Odprowadzę ją później przed same drzwi, nie martwcie się
- Okey, tylko nic jej nie zrób - zaśmiałem się
- Spadaj pacanie, ty się lepiej weź w końcu na odwagę i powiedz Majce co czujesz
- Nie, na razie nie - odpowiedziałem
Rozłączyłem się i schowałem telefon do kieszeni. Majka spojrzała na mnie
- Jest z Leośkiem na romantycznym spacerze.
- Przecież ona ma chłopaka, ale dobrze, może przynajmniej z nim zerwie nigdy nie lubiłam tego dupka
- Czemu? - spytałem i ruszyliśmy w stronę parku
- On ją zdradza na prawo i lewo a na dodatek z jej przyjaciółkami, czy to normalne?. A ona mu jeszcze wierzy jak powie jej że ją kocha. Mówiłam jej tyle razy, ale ona mi nie wierzy. Jest nim zaślepiona, może Leo w końcu ją w sobie rozkocha i z nim zerwie.
- A to dupek
- Gorzej niż dupek, jebany skurwesyn. Nikt o tym nie wie, ale kiedyś się nawet do mnie przystawiał, ale kopnęłam go w jaja i się odczepił. Nie chcę by cierpiała
- Widać że zależy ci na niej - uśmiechnąłem się
- Przecież to moja przyjaciółka, kocham ją nad życie.
- tak jak ja ciebie - wymamrotałem, tak że tylko ja mogłem to usłyszeć
- Mówiłeś coś ? - spojrzała na mnie
- nie, zimno ci ? - zobaczyłem, że ma gęsią skórkę
- troszkę - uśmiechnęła się
- Masz moją kurtkę - ściągnąłem i owinąlem ją
- Dziękuje - cmoknęła mnie w policzek.
Szliśmy i rozmawialiśmy sobie o różnych rzeczach, nawet nie zauważyliśmy, jak byliśmy już przed jej domem. Nie chciałem się z nią żegnać, ale niestety musiałem.
- To hej - chciałem pocałować ją w policzek ale odróciła się i pocałowałem ją w usta
- ha 2 do 2, hej - uśmiechnęła się i poszła.
Wróciłem do domu z uśmiechem na twarzy, umyłem się i poszedłem spać.
__________________________________
taki jaki ;o :D . I tu też muszę się pochwalić źrebaczkiem mojej kochanej Czesnulki <33 . On jest taki Szłodziutki jak mamusia <333 ♥


środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział 4.

Ja nie potrafiłam przeżyć dnia bez treningu, wstałam rano, ubrałam się w to, włosy rozpuściłam. Spakowałam torbę i zeszłam na dół, Wera znów zostawiła śniadanie, i wyszła. Zjadłam posiłek, wzięłam butelkę wody, założyłam okulary i wyszłam. Wcześniej zadzwoniłam jeszcze do trenera by spytać się czy mogę zająć salę ten oczywiście się zgodził. Peter miał tam na mnie czekać by dać kluczę. Zakluczyłam dom i kierowałam się w stronę hali. Nagle zadzwoniła Ann..
 - Siema kocie, ty chcesz dzisiaj potrenować? - spytała
- Heja mycha, no tak, przed chwilą dzwoniłam do trenera czemu ? - odpowiedziałam
- Mogę z tobą, nie mam co robić, a pograć zawsze z chęcią - zaśmiała się
- Jasne, czemu nie, ja tak za niecałą godzinkę powinnam być.
- Okey, zadzwonię  jeszcze do Sam, Mary, Pati - rozłączyła się
Schowałam telefon do kieszeni, już dochodziłam do Iduny, i akurat zauważył mnie Moritz, od razu do mnie podbiegł, chyba mieli trening, bo miał torbę na ramieniu. 
- A my znów się widzimy, a tak w ogóle to hej - zaśmiał się i pocałował mnie w policzek
- Hej - uśmiechnęłam się słodko
- Przecież nie macie dzisiaj treningu - wskazał na torbę
- No nie, ale postanowiłyśmy z dziewczynami, że nie mamy co robić w domu więc - zaśmiałam się
- to może cię odprowadzę ? - spytał
- A wy nie macie treningu - odpowiedziałam 
- Ech mamy, ale dopiero za godzinę - uśmiechnął się i ruszyliśmy
- No ale do hali idzie się trzydzieści minut w jedną stronę - spojrzałam na niego
- Zdążę nie martw się - powiedział
Zmartwiłam się trochę, nie chciałam żeby miał przeze mnie kłopoty. Ale jak on się uparł to nic nie mogło mu odmówić. Lubiłam z nim rozmawiać, zawsze był radosny. Zakochiwałam się w nim z każdą chwilą kiedy był przy mnie. Był ideałem chłopaka, według mnie oczywiście. Byliśmy już prawie przed halą, gdy nietety musiał coś wymyślić.
- Majak co tak myślisz? - uśmiechnął się
- Mo mówiłam ci, że nie masz na mnie mówić Majak! - powiedziałam z lekką złością
- Dobrze Majaku - zaśmiał się
- Co mam ci dać, żebyś tak na mnie nie mówił? - spytałam 
- hmm, jak mi dasz buziaka w policzek to obiecuję, że skończę - uśmiechnął się podstępnie
- no okey - już zbliżałam się do jego policzka, gdy odwrócił głowę a ja pocałowałam go w usta
- mam cię - zaśmiał się
- wariat - walnęłam go w ramię i przyspieszyłam kroku z uśmiechem
- no co? - rozłożył ręce i podbiegł do mnie - oj no przepraszam - teraz on próbował pocałować mnie w policzek i ja odwróciłam głowę więc teraz on pocałował mnie w usta
- ha remis pacanie po 1 - zaśmiałam się
- oo ja tak mogę grać wieki - uśmiechnął się
- niestety peszek bałwanku, ja spadam - uśmiechnęłam się
- nawet się nie pożegnasz? - spytał pokazując na swój policzek
- jejku - zaśmiałam się i znów to samo, znów odwrócił głowę
- ha 2 - 1 - zaśmiał się
- pfft wariat - uśmiechnęłam się i poszłam do dziewczyn.
Moritz spojrzał na zegarek i zaczął biec w stronę stadionu. Gdy doszłam do dziewczyn nie obyło się bez pytań.
- Maja ty chodzisz z tym przystojniakiem z Borussii, czekaj jak on miał Leiter? - spytała Ann z uśmiechem na twarzy
- Leitner - poprawiłam ją - nie to tylko kolega 
- taak, nie gadaj bzdur, kolegę całuje się w usta i to trzy razy? - zaśmiała się Sam
- moja wina że on obrócił się gdy miałam go pocałować w policzek - uśmiechnęłam się
- zakochany po uszy w tobie jak tak robi - uśmiechnęła się Martha
- Myślisz? - spojrzałam na nią
- to widać, tak jak ty w nim - dodała Pati.
- Dobra nie męczcie dziewczyny, ten Bittencourt jest ładniejszy od niego - zarechotała Angelika 
- O nie, nie moja droga Leoś jest zarezerwowany dla mojej przyjaciółki - zaśmiałam się
- albo ten czekaj, hm o Mario - uśmiechnęła się
- Jeśli chcesz to spróbuje cię z nim umówić - powiedziałam
- jeju naprawdę dziękuje - pocałowała mnie w policzek
Weszłyśmy do szatni, przebrałam się w strój treningowy i wyszłyśmy na boisko.

Moritz
Odprowadziłem ją pod halę, czułem się jak w niebie, gdy mnie pocałowała. Gdybym nie odwrócił głowy nie poczuł bym jej ust. Gdy poszła biegiem leciałem na trening, byłem już spóźniony dziesięć minut. Biegłem sprintem. Po niecałych piętnastu minutach byłem już na miejscu, przebrałem się i wybiegłem na boisko.
- Mo pozwól na chwilę - krzyknął Klopp
- Przepraszam trenerze za spóźnienie, ale odprowadzałem koleżankę, nie chciałem by szła sama - wytłumaczyłem
- A ładna chociaż? - uśmiechnął się
- Piękna, Bogini - zaśmiałem się
- Niech ci będzie, może w końcu się zakochasz - powiedział
- On już się zakochał - dodał rozbawiony Leo
- No, no to na co czekasz umów się z nią - zaśmiał się Jurgen
- ech gdyby to było takie proste - powiedziałem
Dołączyłem do chłopaków, którzy biegali 10 kółek. Biegłem jako ostatni, po chwili dołączył do mnie Bittencourt.
- Ej stary, co ci, raz się śmiejesz, raz jesteś smutny - spytał
- Człowieku, dzisiaj odprowadzałem Majkę na trening, specjalnie przyjechałem godzinę wcześniej by ją spotkać. A gdy byliśmy już przed halą prawie to zacząłem się w nią zaczynać. Nazywałem ją Majak. Spytała się co ma zrobić, żebym tak na nią nie mówił. Więc powiedziałem, że buziaka w policzek ma mi dać, a gdy już zbliżała swoje usta do policzka to odwróciłem głowę i pocałowała mnie w usta, później chciałem ją przeprosić, więc teraz ja chciałem ją pocałować w policzek, ale wtedy ona odwróciła głowę i to ja pocałowałem ją w usta. Maja zaśmiała się tylko i powiedziała, że mamy remis po 1, a później spytałem czy się nie pożegna i znów to samo, znów pocałowała mnie w usta prze ze mnie i powiedziałem że 2 do 1. I teraz się zastanawiam czy dobrze zrobiłem - spojrzałem na niego
- No stary, pocałowałeś ją i to trzy razy powinieneś się cieszyć, to dobry znak - uśmiechnął się
- tak myślisz? - spytałem
- ja to wiem, a teraz chodź przyspieszymy, bo zaraz Klopp się będzie czepiał. - zaśmiał się
Trening trwał dwie godziny, poszedłem do szatni i wykąpałem się. Na szczęście Roman jeszcze był, więc postanowiłem do niego zagadać.
- Ej Romuś, mam pytanie - uśmiechnąłem się
- co ty chcesz mnie na randkę zaprosić czy co bo się tak szczerzysz - zaśmiał się - nie no żart
- haha spoko, nie tylko mam prośbę dasz mi numer do twojej siostry? - spojrzałem na niego
- jasne, trzymaj - podał mi kartkę z numerem
- Dzięki stary
- Spoko
Wyszedłem z szatni z uśmiechem na twarzy, od razu zapisałem go w telefonie. Pojechałem do domu i przebrałem się w świeże rzeczy, zjadłem obiad i położyłem się na łóżku, włączyłem sobie muzykę na słuchawkach i spoglądałem w okno zastanawiając się czy napisać czy nie. Siedziałem w tym pokoju cztery godziny, wieczór szybko przyszedł. Spojrzałem na zegarek była już 19. Chwyciłem za telefon i w końcu odważyłem się napisać.
" Heej Majak :D . Co porabiasz? ;** ;3. "
na odpowiedź nie czekałem długo
" - Hej Mo ;*. Mówiłam ci, żebyś tak na mnie nie mówił no! Siedzę, słucham muzyki i tak sobie myślę, a ty ? ;3 - "
" Oj przepraszam ;**** .  O czym tak sobie myślisz hm?, w sumie to to samo ;d "
" - A o bzdurach ;p . a ty o czym ? ;* - "
" hmm o tobie ;) ;* "
" - oo jak słodko <3 . Dobra, ja muszę kończyć, idę się wykąpać i spać bo zmęczona jestem, papatki ;* <3 - "
" Hej ;* "
Byłem w niebie, gdy napisała mi <3. Zachowywałem się jak jakiś dureń, ale no cóż. Poszedłem się wykąpać i położyłem się spać.

Maja
Jaki on słodki, gdy dziś mnie pocałował czułam motylki w brzuchu. Jego usta były delikatne. A jeszcze te słodkie sms`y. Chyba naprawdę czuje coś do mnie, zresztą jak tak to ja czuje to samo, ale boję się mu to powiedzieć. Weronika coraz częściej wychodziła gdzieś z Leonem. Chodziła z Dominikiem, ale chyba pomału zakochiwała się w Leośku. Cieszyłam się bardzo, nigdy nie lubiłam Furmana. Denerwował mnie, Wera o tym nie wie, ale kiedyś przystawiał się do mnie. Gdy wykąpałam się i położyłam się spać od razu zasnęłam.
________________
Czwóreczka ;D . Czekam na wasze opinie :P

wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 3.

Wstałam o 6, ponieważ o 8 miałam być już na hali. Trener nas poprosił o to, nawet same chciałyśmy się porządnie rozgrzać przed meczem. A trzy godziny treningu a później mecz nie był nam męczący i straszny. Wstałam ubrałam się w to, włosy spięłam w niechlujnego koka u góry głowy. Zrobiłam sobie kanapki, po czym je zjadłam. Pobiegłam jeszcze umyć zęby, pobiegłam jeszcze po dwa jogurty i wodę i wyszłam z domu. Po niecałej godzinie byłam już w szatni, przebrałam się w strój treningowy i wyszłyśmy z dziewczynami na salę. Rozciągałyśmy się chwilę, później poszłyśmy na siłownie. Po ćwiczeniach nadszedł czas na chwilę odpoczynku i rozegranie małego meczu, skład na rywalizację przeciwko rezerwowym. Peter - nasz klubowy woźny, który miał dopiero 20 lat tak jak ja włączył nam muzykę. Weszłyśmy na boisko, Martha - libero zauważyła jakiś dwóch chłopaków na trybunach, czułam, że ich znam, ale nie wiedziałam kto to ponieważ mieli na sobie full capy i okulary przeciwsłoneczne. Nagle usłyszałam nuty piosenki Mario Bischina - Macarena. Ta piosenka była świetna do wywijania tyłkiem
- Ej Parówo pogłośnij - zaśmiałam się do Petera
- Nie parówo - zaśmiał się i puścił głośniej
- No to laski wywijamy tyłkami - Ann zaczęła się śmiać i kręcić tyłkiem
Śmiałyśmy się i kręciłyśmy dupami w rytm muzyki. Śpiewałyśmy sobie refren, niektóre dodały jeszcze taniec brzucha. Sztab szkoleniowy miał z nas niezły ubaw. Tak jak my.

Moritz
Wstałem o 6, szybko się umyłem, ubrałem w to i czekałem aż przyjedzie Leo, gdy przyjechał zjedliśmy razem śniadanie i pojechaliśmy na halę sportową, chciałem zobaczyć Majkę w akcji. A gdy dowiedziałem się, że jeszcze dziś grają mecz wziąłem razem z Bittencourtem wolne. Nie chcieli nas wpuścić do środka, ale gdy ściągnęliśmy czapki i okulary oraz przedstawiliśmy się od razu jakiś młody chłopak nas wpuścił. Usiedliśmy na trybunach, dziewczyny miały własnie rozegrać sobie jakiś mały meczyk. Nagle zaczęły tańczyć do piosenki, obserwowałem jak ona się rusza, jej dolna część ciała gnęła się na boki. Była tak wysportowana, a gdy dodała jeszcze taniec brzucha i kręciła tyłkiem nie mogłem się oprzeć. Cały czas się uśmiechałem widząc jej radość. Z obserwacji jej ciała wyrwał mnie głos przyjaciela..
- Stary jak ona się rusza, nieźle wybrałeś, a jej koleżanki mmm - uśmiechnął się
- Młody ty się tak nie zapędzaj nie zapomnij, że chcesz zdobyć Werę. Ale ona ma ciało - odpowiedziałem
- Niezłe są, powinny być tancerkami, jakby tak tyłkiem wywijały na konkursach zgarniałyby same nagrody - zaśmiał się
- pacan - odwzajemniłem gest i walnąłem go po głowie
- spadaj bałwanie - znów się zaśmiał.

Maja
Gdy piosenka się skończyła wróciłyśmy do gry, śmiałyśmy się i nie mogłyśmy skupić na grze. W końcu opanowałyśmy się. Niezłe przyjęcie Marthy i piękna wystawa Ann pozwoliła mi na mocny i skuteczny atak. Nasza drużyna wygrała przeciwko rezerwowym 3 do 0 w setach. Po meczu miałyśmy dwie godziny odpoczynku więc poszłyśmy sobie na kawę do kawiarni, a w tym czasie trener szykował stroje. Po odpoczynku wróciłyśmy do szatni przebrałyśmy się w strój meczowy. Nasze stroje były w kolorach BVB. Co mnie bardzo ucieszyło, na koszulce widniał numer 7 tak jak Mo. Od razu na buzi pojawił mi się tak zwany banan. Gdy nadszedł już czas wyjścia na parkiet głos wzięła kapitanka.
- Dziewczyny wygramy to!, pamiętajcie patrzcie cały czas na piłkę. Damy radę kociaki! DRT! - krzyknęła
- VOLLEY-TEAM! - dokończyłyśmy chórem
Wybiegłyśmy na boisko w pełni skupione. Przywitałyśmy się z przeciwniczkami i sędziami. W końcu zaczął się mecz, od początku spotkania przejęłyśmy inicjatywę. Dzięki perfekcyjnemu przyjęciu i świetnej wystawie rozgrywającej mogłam spokojnie zdobywać punkty. Ann bardzo dobrze wczuła się w mecz, to dała mi na skrzydło, to na krótką przesuniętą Samancie. Po trzech setach mecz w końcu się skończył. Zostałam wybrana jako MVP meczu, z czego bardzo się ucieszyłam, lecz cały czas mówiłam, że to zawdzięczam całej drużynie  ponieważ gdyby nie przyjęcie i rozgrywka nie było by ataku. Trener był bardzo z nas dumny, jako nagrodę odwołał jutrzejszy i środowy trening, z czego bardzo się ucieszyłyśmy. Po zejściu do szatni poszłam się wykąpać. Wysuszyłam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Ubrałam się w wcześniejsze rzeczy, wzięłam butelkę wody do ręki i wyszłam z budynku. Skierowałam się w stronę domu, gdy nagle usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się i ujrzałam Leitnera, ucieszyłam się na jego widok.
- hej Mo - uśmiechnęłam się
- hej - pocałował mój policzek, po czym poczułam motylki w brzuchu.
- gratulacje wygranej i statuetki, niezła jesteś - uśmiechnął się
- Dzięki, ale to wszystko zawdzięczam drużynie - odpowiedziałam
- Mogę cię odprowadzić? - spytał niepewnie
- Jeśli ci się chce - spojrzałam na niego
- chce i to bardzo - uśmiechnął się
Szliśmy i coraz bardziej się poznawaliśmy. Był bardzo szczęśliwy, że miałam na koszulce numer 7 tak jak on.  Lubiłam gdy się tak uśmiechał. Lubiłam, jak był szczęśliwy. Odprowadził mnie pod same drzwi, wcześniej jeszcze wstąpiliśmy na lody, okazało się że uwielbiamy te same wiśniowe.
- Może wejdziesz? - spojrzałam na niego miał iskierki w oczach
- nie chcę ci zawracać głowy - odpowiedział
- nie zawracasz, Wery tak i tak nie ma a ja nie chcę siedzieć sama w domu - uśmiechnęłam się
- Jeśli tak to z wielką chęcią - odwzajemnił gest i weszliśmy do środka
- Czuj się jak u siebie, ja idę odłożyć torbę - powiedziałam i pobiegłam na górę.
Rozpakowałam torbę, wrzuciłam rzeczy do prania zobaczyłam w lustrze jak wyglądam i zeszłam do niego na dół. Moritz siedział na kanapie i latał po kanałach. Poszłam po popcorn i cole, z wiaderkiem i 2 litrami coli usiadłam koło niego.
- Może włączymy jakiś horror ? - spytałam
- Nie boisz się ? - zaśmiał się
- Czego? sztucznej krwi, głupich efektów komputerowych. Nie dzięki - odwzajemniłam gest
- haha niezła jesteś - wybuchł śmiechem
- haha dzięki - wstałam i podałam kilka horrorów
Mo wybrał " Ludzka stonoga". Nie powiem był naprawdę straszny, lecz nie ugięłam się. Oglądałam z zaciekawieniem. W pewnym momencie na prawdę było strasznie, odruchowo położyłam głowę na jego torsie i zakryłam ręką. Chłopak przytulił mnie, tak oglądałam do końca, później włączyliśmy sobie jakąś komedię. Zasnęłam w jej połowie na klatce Leitnera. Nagle do domu przyszła Wera, była już 21.

Moritz
Siedziałem z nią cały dzień, oglądaliśmy horror, specjalnie wybrałem ten najstraszniejszy, w końcu się do mnie przytuliła. Czułem się jak w niebie. Zasiedziałem się tam trochę, około 21 do domu wróciła Weronika.
- Maj.. a sory, nie chciałam przeszkodzić - powiedziała
- cii.. Majka śpi, nie przeszkodziłaś, tylko film oglądaliśmy - szepnąłem by jej nie obudzić
- Czy ja coś mówię - zaśmiała się cicho
- Zaniosę ją do pokoju, tylko który? - spytałem
- Schodami do góry, od razu po prawej stronie - uśmiechnęła się i poszła do siebie.
Wstałem ostrożnie, wziąłem ją na ręce i zaniosłem na górę. Położyłem ją na łóżku, przykryłem mięciutką pierzyną, pocałowałem ją w czoło, chwilę patrzyłem jak słodko wygląda jak śpi. Wyszedłem, pożegnałem się z Werą i wróciłem do domu. Zrobiłem sobie kolację, po czym ją zjadłem. Poszedłem się wykąpać i położyłem się do łóżka. Jak co noc myślałem o niej, o tym jak dzisiaj była szczęśliwa, jak cały czas się uśmiechała. A najbardziej widziałem przed oczami moment z treningu, w którym ruszała się jak bogini, a do tego śmiała się. Chyba na prawdę ją kochałem, i to nie tak na jakiś krótki moment, ta miłość do niej była mocniejsza. Musiałem o nią walczyć, walczyć jak lew.
________________
Trójeczka :3 . Co o niej sądzicie ? <3

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 2.

Moritz ♥
Gdy wczoraj wróciłem do domu nie mogłem przestać myśleć o siostrze Romana. Była śliczna, wesoła, kochała sport a w szczególności była brunetką. Miałem wrażenie, że zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Jak powiedziała, że wie jak się nazywam poczułem motylki w brzuchu. Wieczorem wpadł do mnie Leo z Jonasem. Niestety musieli zauważyć moją nieobecność..
- Mo co ci stary? - spytał Hofmann
- Wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia ? - spytałem patrząc na ich dziwne miny
- Nie to niemożliwe, jak można się zakochać bez żadnego spotkania ? - zapytał mnie Jonas
- Nie zgodzę się z tobą, oczywiście, nie zdarza się ona często ale jak się zdarzy to jest wyjątkowa i może potrwać wieki - sprzeciwił się Leo
- I tu się mylisz, przecież ona nie istnieje człowieku - zaprzeczył Hofmann
- Dobra, nie ważne - znów się zamyśliłem
- No to opowiadaj, jak ma na imię ? - uśmiechnął się Bittencourt
- To ta Majka, siostra Romka, cały czas siedzi mi w myślach, przed oczami widzę jej uśmiech a w uszach słyszę jej głos. - spuściłem głowę
- Ty na serio się zakochałeś - zaśmiał się Jon
- Aż tak widać ? - spojrzałem na nich
- Niestety - zaśmiał się Loś
Chłopaki jeszcze chwilę siedzieli u mnie, ale niedługo po tym pojechali. Zjadłem kolację i poszedłem się kąpać. Włączyłem sobie głośno muzykę, myślałem, że może ona zagłuszy jej głos w moich uszach. Lecz się pomyliłem. Położyłem się spać i znów myślałem o niej. A gdy już zasnąłem pojawił mi się jej obraz.

***

Majka

Gdy się obudziłam była 8, byłam mocno głodna, więc wygramoliłam się z łóżka i zeszłam do kuchni. O moje zdziwienie śniadanie leżało na stole a obok niego karteczka.
" Ja poszłam na stadion, spytać się o pracę fotografa bo widziałam w gazecie. Śniadanie masz obok, smacznego pacanku <33 . Wera ;* . "
Usiadłam przy stole i zaczęłam spożywać posiłek, gdy zjadłam posprzątałam po sobie. Spojrzałam na zegarek była już 8.50. Trening miałam na 11 więc poszłam uszykować sobie torbę. Wzięłam rzeczy z suszarki, na szczęście nie zapomniałam ich wczoraj wyprać. Włożyłam buty, nakolanniki  getry, kosmetyczkę. Wrzuciłam butelkę wody. Wzięłam jeszcze rzeczy na przebranie. Sprawdziłam jeszcze Facebooka i zeszłam na dół. Otworzyłam lodówkę i wzięłam jogurt naturalny. Nie wiem czemu, ale zawsze przed treningiem musiałam go wypić. Przebrałam się w to, zamknęłam dom i ruszyłam. Jak zawsze przechodziłam koło Iduny. Po niecałej godzinie byłam już na miejscu. Poszłam do szatni, przywitałam się z laskami i przebrałam się. Wybiegłyśmy na boisko, na początek miałyśmy 5 kółek, później rozciąganie, chwile ćwiczeń na siłowni. Zajęło nam to około półtora godziny. Rozegrałyśmy mecz jak to zawsze trener miał zwyczaj. Jutro grałyśmy mecz, więc trener kazał nam zostać jeszcze chwilę. Byłam zdziwiona tym co od niego usłyszałam.
- No wiec dziewczyny, mam do was pytanie. Chciałbym jutro na pozycji atakującej wystawić Majkę. Chcę sprawdzić jak wytrzymuje stres przed meczem i czy w ogóle da radę. Co wy na to ? - wytłumaczył
- Nie mamy nic przeciwko - powiedziała Ann < kapitan >
- A ty Majka zgadzasz się? - spojrzał na mnie i uśmiechnął się
- Jasne, mogę spróbować - odwzajemniłam gest
- No to super, teraz do szatni i Do zobaczenia jutro - uścisnął każdej dłoń i poszedł
Wszystkie razem poszłyśmy do szatni, wzięłam prysznic i przebrałam się w to. Wyszłam z hali i zobaczyłam Weronikę idącą w moją stronę. 
- No hej bałwanku - cmoknęła mnie w policzek
- hej pacanie co tam? - uśmiechnęłam się
- Spoko, dostałam tą fuchę - zaśmiała się 
- No to gratulacje - przytuliłam ją
Ruszyłyśmy w stronę domu, wstąpiłyśmy sobie po kawę na wynos i szłyśmy dalej, minęłyśmy SIP, gdyby chłopcy mieli trening na pewno byśmy poszły. Cały czas myślałam o Moritzie, z zamyśleń wyrwał mnie jego głos..
- O Maja hej - uśmiechnął się i podszedł z Leonem
- Siema Mo, hej Leoś - odwzajemniłam gest
- No witam, witam - zaśmiał się - Leo - podał dłoń mojej przyjaciółce
- Weronika, miło mi - uśmiechnęła się i podała rękę
- Moritz - chłopak zrobił to samo
- Co powiecie dziewczyny na wypad do kawiarni ? - spytał Bittencourt
- Jasne, z wielką chęcią może o 15 w Cafelate ? - na twarzy Weroniki pojawił się rumieniec
- Spoko, to do zobaczenia - pomachali nam i poszli w swoją stronę
Ruszyłyśmy dalej, po dziesięciu minutach byłyśmy już w domu, nie spodziewałam się, że Werze spodoba się radosny "klaun" BVB. 
- Czemu nie mówiłaś że w BVB są tacy słodziacy - uśmiechnęła się
- zawsze ci to mówiłam tylko ty nigdy nie słuchałaś - zaśmiałam się - a co Leoś wpadł ci w oko
- Mi? gdzie tam, ja mam Dominika - odpowiedziała
- Widzę. Moje zdanie na temat Furmana to już znasz, nie wiem dlaczego z nim jeszcze jesteś.
- Kocham go i nie mam zamiaru tego psuć - odpowiedziała już bardziej stanowczo
- nie rozumiem cię dziewczyno, on zdradza cię na lewo i prawo, a ty wierzysz że on ci jest wierny?
- Nie gadaj bzdur. Nie chcę tego słuchać, idę poszukać jakiś rzeczy 
Weronika wyszła z salonu i poszła do siebie, wkurzyła się trochę, ale mówiłam prawdę. Nie chciałam żeby cierpiała, ale jak ona się uprze to już musi tak być. Weszłam do swojego pokoju i zaczęłam szukać fajnych ciuchów, żeby spodobać się Moritzowi. Po chwili poszukiwań wybrałam, wzięłam je i poszłam do łazienki. Przebrałam się, włosy rozpuściłam. Postanowiłam pójść do Weroniki, zapukałam i weszłam do środka. Wera była ubrana w to, usiadłam na kancie łóżka i spojrzałam na nią.
- Weruś, przepraszam nie chciałam się z tobą pokłócić 
- Dobra, wiesz że nie umiem długo się na ciebie gniewać. Koniec tematu, zapomnijmy o tym - uśmiechnęła się
- Kocham cię - przytuliłam ją - ja ciebie też, a teraz chodź bo się spóźnimy
- Nie wyglądam za ostro ? - zaśmiałam się
- Nie, wyglądasz bardzo seksownie, na pewno jeszcze bardziej rozkochasz w sobie Mo - uśmiechnęła się
- tsak jasne - znów się zaśmiałam - on nie jest w moim typie 
- hahah nie rozśmieszaj mnie - wybuchnęła śmiechem - jakby nie był to byś się tak nie stroiła i uśmiechała 
- Dobra mniejsza z tym - uśmiechnęłam się i pokazałam jej język
Wyszłyśmy z domu i poszłyśmy w stronę kawiarni. Po niecałych piętnastu minutach byłyśmy już na miejscu. Weszłyśmy do środka i szukałyśmy wzrokiem chłopaków, w końcu Wera ich zauważyła.

Moritz
Gdy ujrzałem ją w spódniczce, w szpilkach i rozpuszczonych włosach to o mało co nie zaktusiłem się własną śliną. Gdy Leo to zobaczył od razu wybuchł śmiechem. Wyglądała tak seksownie, a zarazem niewinnie i słodko. Teraz jeszcze bardziej się w niej zakochałem. Ona była inna niż wszystkie, nie była diwą kochającą różowy kolorek i szpileczki. Była fajną, zabawną dziewczyną, kochała sport, nie bała się bólu, była odważna. To mnie w niej jeszcze bardziej kręciło. W końcu podeszły do nas więc musiałem się ogarnąć. Usiadła naprzeciwko mnie, od razu się uśmiechnąłem. Nie wiedziałem co powiedzieć, to zauważył Bittencourt więc to on zaczął pogawędkę.
- No to dziewczyny co sobie zamawiacie - uśmiechnął się
- cappuccino i sernik - odwzajemniła gest Wera 
- To samo co ona - spojrzała na mnie i posłała mi słodki uśmiech
- To my zamówimy, zaraz wracamy - Leo pociągnął mnie za rękę
Poszedłem za nim, zamówił i potrząsnął mną trochę.
- Człowieku ogarnij się - powiedział - weź z nią trochę pogadaj a nie się tylko szczerzysz
- Ale o czym?, gdy ją widzę to od razu odpływam - spojrzałem na nią
- Niech powie ci coś o sobie - odpowiedział i wróciliśmy
Po pięciu minutach kelnerka przyniosła nam zamówienie, w końcu wziąłem się w garść i zacząłem.
- Majka może powiesz coś o sobie - uśmiechnąłem się
- A co byś chciał wiedzieć - odwzajemniła gest
- wszystko - zaśmiałem się
Maja opowiedziała mi wszystko, znaczy zdawało mi się, że wszystko. Po trzygodzinnej pogawędce odprowadziliśmy je do domu. Pożegnaliśmy się i wróciliśmy do siebie. Poszedłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko. Zamknąłem oczy by móc ją znów widzieć. 

Maja
Gdy opowiadałam mu o sobie, nie powiedziałam najważniejszego  tego że jestem z domu dziecka. Nie chciałam by wiedział. Gdybym mu to powiedziała pewnie skończyłby się ze mną spotykać, zerwałby wszystkie kontakty, ponieważ gdzie taki piłkarz jak on spotykałby się z taką dziewczyną i to z domu dziecka. Zjadłam kolację, wzięłam długa, relaksacyjną kąpiel by się zrelaksować przed jutrzejszym meczem i poszłam spać. 
_____________________________
Mamy dwójeczkę, i jak wam się podoba ? ; 3