niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 8.

Gdy nagle podszedł do mnie właśnie on. Byłam zdziwiona jego widokiem, on tutaj, w Dortmundzie. Po co?, a no tak, tylko po jedno...
- Dominik, co ty tutaj robisz? - spytałam
- jak to co przyjechałem do mojej dziewczyny, coś w tym dziwnego?
- nie, ale Wery aktualnie nie ma jest w pracy - próbowałam jej nie wydać
- Okey, przekaż jej że byłem..
- mhm...
I odszedł, na pewno do jakiegoś hotelu. Nie ważne, teraz musiałam tylko poinformować Weronikę, by nie pokazywała się nigdzie publicznie z Leo. Od razu wyciągnęłam komórkę i zadzwoniłam do przyjaciółki. Po trzech sygnałach odebrała..
- Wera, Dominik tu jest i cię szukał.
- Jak to, on tutaj niemożliwe, dobra muszę to jakoś załatwić...
- a co z Leo, on wie że masz chłopaka ?
- nie, ale postaram się mu to jakoś powiedzieć, nie wiem wytłumaczyć. I zerwę z Furmanem, nie kocham już go, jakoś tak się stało, że Bittencourt skradł moje serce
- No i bardzo dobrze, w końcu pozbędziesz się tego dupka...
- Okey ja kończę siem..
- hej - powiedziałam i rozłączyłam się
Jeszcze chwilę czekałam na Moritza, który brał prysznic, kazał Leo to mi przekazać. Po niecałych dwudziestu minutach wyszedł, skierował się w moją stronę i przeprosił gorącym buziakiem, nie umiałam się na niego gniewać więc odwzajemniłam gest. Chwycił mnie za rękę i najpierw skierowaliśmy się do jego domu, przebrał się i w ogóle odświeżył. Później pojechaliśmy do mnie, zrobiłam mu obiad. Zjedliśmy go i poszliśmy do pokoju. Położyliśmy się na łóżku i oglądaliśmy film. Jak zawsze wtuliłam się w niego i zamiast oglądać to rozmyślałam. W końcu jednak wróciłam do żywych, po chwili do mojego pokoju wparował zły, i załamany Bittencourt.
- Co ze mną nie tak? - błądził w myślach
- Leoś spokojnie, o co chodzi? - spojrzałam na niego
- O co? O Weronikę, rozkochała mnie w sobie, a teraz mówi mi że ma chłopaka i że go kocha. Oraz, że niestety to koniec naszej znajomości, ponieważ ona nie chce go stracić - po jego policzku spłynęła samotna łza
- jak to, przecież mówiła mi dzisiaj, że kocha ciebie i musi z nim zerwać
- Powiedziała, że bardzo, bardzo mnie lubi, ale gdy mężczyzna przyjechał do niej z Polski specjalnie po to, by powiedzieć że ją kocha i dać jej buziaka to jednak woli tamtego.
- Ja pierdole  co ona wyprawia, przecież on zdradza ją na lewo i prawo, a teraz przyjechał po to by ją bzyknąć bo on nic innego do niej nie czuje tylko to że jest dobra w łóżku.
- Widzisz sama - schował swoją twarz w dłonie
- Stary, spokojnie, zobaczysz wszystko się ułoży - Mo przytulił go
- w dupie się ułoży a nie ....
- Weź go do siebie, żeby sobie nic nie zrobił proszę - szepnęłam Leitnerowi do ucha.
Jak powiedziałam tak zrobił, wziął go do siebie i zaopiekował się nim, martwił się o niego. To był piękny widok, spojrzeć na takich przyjaciół. Moritz kochał go jak własnego brata. Mimo, że był w jego wieku. Czekałam na Werę prawię całą noc, lecz ta się nie zjawiła. Około 4 nad ranem zasnęłam, miałam już dość jej zachowania. Obudziły mnie kroki, wiedziałam że to Weronika, ponieważ nikt inny nie chodzi w korkach po domu. Wstałam z łóżka i poszłam do jej pokoju. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę, zobaczyłam moją najlepszą przyjaciółkę jak pakuje swoją walizkę.
- Co ty do cholery robisz? - podniosłam głos
- jak to co nie widać pakuje się. Wracam z Dominikiem do Polski
- Jak to wracasz do Polski, a co z pracą, co z naszą przyjaźnią, co z naszymi marzeniami a przede wszystkim co z Leonem?
- Mam to gdzieś, kocham Dominika i to się nie zmieni.
- Czy ciebie już na serio pojebało, dziewczyno zastanów się co ty w ogóle robisz. On zdradza cię na lewo i prawo. Na dodatek z twoimi przyjaciółkami a ty tak po prostu do niego lecisz bo ten pacan powie ci głupie, sztuczne kocham cię?. Wiesz jak skrzywdziłaś Leona ?! - krzyknęłam
- Mam w dupie co o nim sądzisz, nie wierzę ci rozumiesz! jesteś zazdrosna, że mam takiego chłopaka, nie takiego lamusa jak twój. Leon to przeszłość, głupi chłopczyk który marzył, że coś więcej się wydarzy?
- Najpierw go w sobie rozkochujesz, a później zmywasz tak po prostu, może masz rację, będzie lepiej jak wyjedziesz. Zostaw klucze na szafce, nie chcę cię już znać, zastanów się co robisz. Zmieniłaś się i to bardzo. A i zjedz snickersa bo zaczynasz gwiazdożyć ! - krzyknęłam i trzasnęłam drzwiami.
Zbiegłam na dół, założyłam kurtkę i poszłam na spacer. Musiałam się przewietrzyć, nie mogłam uwierzyć jak ona się zmieniła. Na pewno to wina tego jebanego Furmana. Gdy go tutaj nie było ona była całkiem inna, wtedy była moją starą przyjaciółką, a teraz można powiedzieć, że stała się wrogiem. Nie miałam ochoty się już z nią przyjaźnić, niech lepiej przemyśli swoje zachowanie. Wróciłam do domu po dwóch godzinach, jej już nie było. Do oczy zaczęły napływać mi łzy, straciłam jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Ona zawsze mnie wspierała, gdy tylko trafiłam do domu dziecka od razu się z nią zaprzyjaźniłam. Była taka sama jak ja, odważna, radosna, nie bała się niczego. Ale gdy tylko pojawił się ten Furman wszystko się zmieniało, ale gdy znikał znów była sobą. Nie wiedziałam co mam teraz robić, więc zadzwoniłam do Moritza, chłopak odwiózł jeszcze Leo do Hofmanna i przyjechał. Od razu się do niego wtuliłam.
- Ej myszko co się stało? - przytulił mnie mocno.
- Wera wyjechała z tym dupkiem, pokłóciłyśmy się, Moritz ona się zmieniła gdy tylko on wrócił. Chamska, wielka księżniczka, nie wiem co w nią wstąpiło, zraniła mnie i do tego jeszcze tego biednego Leo - zaczęłam płakać
- Już spokojnie, jest dorosła, sama decyduje co ma robić, wiem że się o nią martwisz, że to twoja najlepsza przyjaciółka ale daj jej trochę czasu może zrozumie. - pocałował mnie w głowę
- Dziękuje, że jesteś - musnęłam lekko jego usta
- chodź, jedziemy do mnie - powiedział
- ale po co?
- przecież nie zostawię cię tu samej. - wziął mnie za rękę
Zamknęłam dom i pojechaliśmy, Niecałe dziesięć minut później znaleźliśmy się pod jego domem. Weszliśmy do środka, byłam zaskoczona, dom był bardzo ładnie urządzony. Usiadłam na kanapie i spojrzałam na Mo.
- Czuj się jak u siebie, chcesz coś do picia, może jesteś głodna?
- Wodę zwykłą jak mogę
Poszedł do kuchni i po chwili przyszedł z napojem...
- Proszę księżniczko - podał mi i cmoknął w policzek
Wzięłam łyka i spojrzałam na niego... - kocham cię
- Ja ciebie też. - jego wargi zagościły na moich..
________________________________________________________
Aa! dziwny . nie podoba mi się. ;c . Na tamtym blogu mi się podoba a na tym znów nie. Bosh jestem dziwna xd ale to od zawsze ;p . Łapcie Marco na przeprosiny :P ;*


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz