- hmm, słodziutki jesteś - uśmiechnęłam się
- nie tak jak ty - całował moją szyję
- Gofry są słodsze ode mnie - zaśmiałam się i wetknęłam kawałek w jego buzię
- mhm pyszne, ale ty lepsza - wybuchł śmiechem i zaczął mnie gonić wokół stołu, później pobiegłam na górę do pokoju, to był bardzo zły wybór, ponieważ nie miałam gdzie uciec. Moritz złapał mnie i pocałował namiętnie. Zeszliśmy na dół i zjedliśmy śniadanie. Posprzątaliśmy i poszliśmy do salonu. Leitner zaczął mnie łaskotać, a ja latałam po kanapie jak poparzona. Nagle zadzwonił do mnie telefon. Spojrzałam na wyświetlacz, dzwonił nieznany numer. Odebrałam, od razu się przeraziłam...
- Słucham?
- Dzień dobry, czy pani Maja Weidenfeller? - spytał męski głos
- Przy telefonie, a w czym mogę służyć ?
- Nazywam się Sebastian Muller jestem lekarzem, dzwonię w sprawie pańskiego brata, dzisiaj przywieziono go po bardzo poważnym wypadku, pan Roman jest bardzo krytycznym stanie, czy może pani przyjechać?
- Tttak oczywiście, jjjuż wyjeżdżam - powiedziałam przez płacz
- Majuś co się stało skarbie ? - spojrzał na mnie Mo
- Rroman jest w szszpitalu, musimy jechać - beczałam
- Chodź myszko - Pobiegł po kluczyki i chwycił mnie za rękę
Jechaliśmy bardzo szybko, bałam się o brata. Kochałam go najmocniej na świecie. Nie wiem co zrobiłabym jakbym go straciła. Płakałam cały czas, chwilę później byliśmy już na miejscu. Pobiegłam od razu do recepcji, skąd skierowano mnie pod salę w której go operowano. Złapałam jakąś pielęgniarkę, która powiedziała mi, że Romek ma małe szanse na przeżycie. Siedziałam na kolanach Moritza becząc jak małe dziecko, ale co miałam poradzić, jak mój najwspanialszy, a zarazem jedyny brat leży w na sali operacyjnej z małymi szansami na przeżycie. Do szpitala przyjechała również Julia, oraz Leo i Marco. Żona mojego brata cały czas płakała w ramionach Reusa, któremu było jej żal. Bittencourt natomiast chodził z kąta w kąt. Tam i z powrotem.
- Moritz, dlaczego zawsze jak zaczyna się układać wszystko się pieprzy? - spytałam przez płacz
- Nie wiem myszko, nie wiem. Może takie życie, taki los człowieka - przytulił mnie i pocałował w głowę
Cały dzień przesiedzieliśmy na poczekalni, była już 23, z sali operacyjnej wyszedł lekarz. Nie miał radosnej twarzy, lecz bardzo smutną, wiedziałam już że coś się stało, ale najbardziej bałam się co...
- Przepraszam, państwo są rodziną pana Romana?
- Tak, jestem jego żoną a to jego siostra, panie doktorze, co z nim ?
- Niestety, przykro mi. Pan Roman nie żyje, nie udało nam się go uratować, miał za głębokie urażenia ciała
Nagle zrobiło mi się słabo, oparłam się o ścianę i zsunęłam na dół. Skryłam twarz w dłoniach i beczałam, nie mogłam powstrzymać łez. Leitner przyszedł do mnie, mocno przytulił i jemu samemu zaczęły spływać łzy. Chłopcom zaczęły też lecieć łzy, ale tego co czuła Julia nie znał nikt, właśnie straciła swojego męża. Ich dzieci straciły ojca. Moritz wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu, zawiózł mnie pod dom i wniósł do pokoju, ja nie przestawałam płakać. Przed oczami widziałam wszystkie chwile spędzone z bratem. Beczałam jak nie wiem, chłopak poszedł zrobić mi herbaty, ale na darmo. Nie miałam ochoty nic pić, a zwłaszcza jeść. Położył się obok mnie, wtuliłam się w niego i płakałam..
- Nie płacz już, on zawsze będzie przy nas. Teraz patrzy na nas z góry. Na pewno nie chce żebyś płakała. Zdrzemnij się, obiecuje że będę tu z tobą przez całą noc. - pocałował mnie w głowę i mocno przytulił Zasnęłam około 4 nad ranem.
♥ 4 dni później... ♥
Dziś miał odbyć się pogrzeb brata. Cały Dortmund, cała Borussia była w żałobie, zarząd klubu odwołał przez całe dwa tygodnie najbliższe mecze. Piłkarze byli załamani, płakali i nie wychodzili z własnych domów. Wszyscy zebrali się pod kościołem, gdzie odbyła się msza pożegnalna, cała przestałam płacząc w ramionach mojego ukochanego. Później skierowaliśmy się na cmentarz. Pożegnaliśmy go, poskładaliśmy kwiaty. Klopp wraz z zarządem ufundowali pomnik dla Romana, chcieli odciązyć Julię z płatności, przecież ona teraz musiała wychować dzieci. Na pomniku pisało jego imię, nazwisko oraz data śmierci i urodzenia. A na dole małym druczkiem było napisane
" najwspanialszy bramkarz na świecie, kochany przez kibiców, najwspanialszy mąż i brat, a przede wszystkim ojciec. Zawsze w naszych sercach, zawsze będzie blisko... "
_______________________________________________________
Przepraszam, że musiałam go uśmiercić, ale tak jakoś mi naszło. Sama się przyznam że beczałam jak pisałam ten rozdział.
jaaaaaa :C Romka uśmierciłaś :C
OdpowiedzUsuńwiem, głupia ja ;c . Ale jakoś mnie naszło no ... ;x
Usuń