Przed wejściem ujrzeliśmy ją, spała na wycieraczce...
- Weronika? - spytałem niepewnie.
- O jesteście. Maja możemy porozmawiać ? - spojrzała na nią
- Nie mamy o czym - moja ukochana nie była zadowolona na jej widok, od kluczyła dom i weszła do środka. Od razu skierowała się do sypialni.
- Mo, co mam zrobić?
- Nie wiem, zraniłaś ją i to bardzo. Ona kochała cię jak siostrę, cały czas mówiła ci prawdę, a ty jej nie wierzyłaś, bolało ją to bardzo. Wchodź, prześpij się, może jej przejdzie.
- Dzięki
Weszliśmy do środka, udałem się na górę i położyłem się obok Majki.
- Po co ona wróciła, nie chcę jej znać - przytuliła się
- Może po prostu tęskniła, spróbuj z nią jutro pogadać, może ci to jakoś wytłumaczy. A teraz śpij skarbie, dobranoc - pocałowałem ją w głowę i zgasiłem lampkę. Obudziłem się około 8 rano, Majki nie było koło mnie. Po cichu schodziłem na dół. Usłyszałem lekką kłótnię.
- Co ty myślałaś, że sobie przyjedziesz i co od razu rzucę ci się na szyję?
- Maja no, ile razy mam cię przepraszać, jesteś moją przyjaciółką, kocham cię jak siostrę
- Sama powiedziałaś, że masz naszą przyjaźń w dupie, więc proszę.
- Przepraszam cię!, jeśli chcesz to nie musisz być już moją przyjaciółką. Przeżyję jakoś ale chociaż odzywaj się do mnie normalnie, zależy mi na tym.
- Nie bój się, długo nie będziesz musiała mnie znosić, wyprowadzam się.
- Gdzie?!
- Do Moritza, będziesz miała dom cały dla siebie, a teraz przepraszam, ale muszę mu zrobić śniadanie.
Wtedy wkroczyłem do akcji, nie chciałem by znów się pokłóciły i to jeszcze bardziej. Podszedłem do Majki i objąłem ją w pasie.
- Głupku, śniadanie ci robię - zaśmiała się i odwróciła
- Jak ja kocham jak mówisz do mnie głupku - uśmiechnąłem się i pocałowałem ją
- Po śniadaniu spakuję resztę rzeczy i możemy się zbierać - cmoknęła mnie w policzek
- Okey królewno, to ja lecę się ubrać.
♥ Majka ♥
Zjedliśmy śniadanie w ciszy, posprzątałam po nim i poszłam na górę się wykąpać. Ubrałam się w to włosy spięłam sobie w kitkę. Zabrałam się na kończenie pakowania. Zajęło mi to około dwóch godzin. Zanieśliśmy walizki do samochodu. Oddałam Weronice jej klucze. Pojechaliśmy do jego domu, weszliśmy do środka. Położyłam walizki na podłogę, gdy Leitner wziął mnie na ręce i obrócił się kilka razy.
- W końcu będę miał cię przy sobie - powiedział postawiają mnie na ziemię i pocałował.
- mój głupol - zaśmiałam się
- ym a jest jedna sprawa - spojrzał na mnie, trzymając ręce na moich biodrach
- dawaj
- Moi rodzice chcą cię poznać, dzisiaj zapraszają nas na obiad.
- no okey, a co jeśli mnie nie polubią - zaczęłam swoją lamentację
- Majka polubią cię zobaczysz. A teraz chodź zbieramy się, ponieważ trochę się tam jedzie
- Okey, tylko pójdę się przebrać
Powiedziałam i pobiegłam na górę, postawiłam na to, włosy rozpuściłam, zeszłam na dół i wsiedliśmy do samochodu. W połowie drogi znów zaczęłam mu narzekać.
- Nie jestem źle ubrana, może mnie na prawdę nie polubią
- Maja do cholery, pięknie wyglądasz, polubią cię na pewno. Kocham cię i nie zamierzam z ciebie zrezygnować, zwłaszcza teraz
- Też cię kocham - cmoknęłam go w policzek
Po trzech godzinach byliśmy już przed domem, Moritz chwycił mnie za rękę, żeby mi było lepiej. Weszliśmy do środka, trochę się denerwowałam...
- Hej Mamo, tato - krzyknął Mo
- Jesteśmy w jadalni - krzyknęła pani domu a my udaliśmy się do niego
- Poznajcie Majkę, miłość mojego życia - uśmiechnął się i pocałował mnie w głowę
- Dzień dobry, miło mi państwa poznać - podałam dłoń i uśmiechnęłam się
- Witaj, nam również miło - mama Mo uściskała mnie mocno
- no, no synku postarałeś się. Siadajcie - wskazał na krzesło
Pomogłam jego mamie poznosić obiad na stół. Zjedliśmy posiłek, później pomogłam posprzątać. Przenieśliśmy się z jadalni do salonu.
- A tak w ogóle jak się poznaliście?
- przyszła na nasz trening do brata. Później zacząłem specjalnie przyjeżdżać wcześniej by móc ją widzieć. I tak jakoś - objął mnie ramieniem
- cały nasz Moritz - zaśmiała się pani domu - a brat jak się nazywa ?
- Mamo... - nie dokończył Mo
- Daj spokój Moritz, Roman Weidenfeller. zmarł w sierpniu - przerwałam mu
- przykro nam, nie wiedzieliśmy, że byłaś jego siostrą
- nic się nie stało.
Porozmawialiśmy jeszcze z dwie godziny, na zegarku była już 16 więc postanowiliśmy się zbierać. Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy w drogę powrotną. Rodzice mojego ukochanego okazali się bardzo wspaniałymi ludźmi. Mili, zabawni. Bardzo ich polubiłam, zresztą oni chyba mnie też. W domu byliśmy około 22. Od razu poszłam się wykąpać i położyłam się do łóżka. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
__________________________
Dziś jest taki sobie dziwny ; D . Na serio dziś nie mam weny ;p. Może, że dziś 13 pechowy ? :D
żajebisty XD :*
OdpowiedzUsuńDziękówka <3 :D
Usuń