czwartek, 25 kwietnia 2013

Rozdział 11.

♥ 6 miesięcy później... ♥
Przez te pół roku, byłam załamana. Tęskniłam za bratem, lecz wiedziałam, że on cały czas jest ze mną. Moritz cały czas mnie wspierał. Właśnie dziś miał odbyć się ostatni mecz sezonu. Uczęszczałam na treningi, ale nie szło mi tak jak kiedyś. Mimo tego dziewczyny a zwłaszcza trener wierzyli we mnie i wystawili mnie w pierwszej szóstce. Moje życie od tamtego czasu mocno się zmieniło. Można powiedzieć, że w końcu wydoroślałam. Kontaktu z Weroniką nadal nie miałam, olewała mnie, widocznie nasza przyjaźń nie była dla niej ważna. Bittencourt dał sobie już z nią spokój. Zaprzyjaźnił się z Angeliką, której od razu się spodobał. Mój związek z Moritzem stał się już chyba poważny. Byliśmy ze sobą już osiem miesięcy, choć brat zawsze będzie dla mnie najważniejszy to tuż za nim jest właśnie on. Razem wspieraliśmy Julię i małego Sebastiana. Chłopiec pogodził się już, że tata nie wróci. Julia zresztą też, lecz nadal miała tą dziurę w sercu, której nikt nie załata. Lecz każdy z nas postanowił iść dalej, nie załamywać się, ponieważ to byłoby najgorsze. A Romek na pewno nie byłby szczęśliwy z tego powodu. Każdy z nas miał go w sercu, i nikt nie chciał go  stamtąd wywalać. Właśnie pakowałam się na trening, gdy ktoś położył mi ręce na biodra i obrócił w swoją stronę, wiedziałam że to Mo.
- Hej, gotowa? - powiedział przerywając pocałunki
- Jasne - wzięłam torbę i ruszyliśmy
Na halę dojechaliśmy w trzydzieści minut, poszłam się przebrać. A chłopak poszedł na trybuny, gdzie spotkał Leośka. Wyszłyśmy z dziewczynami na boisko i zaczęłyśmy się rozgrzewać, ja jak zawsze z Angel. Po rozgrzewce czas był zacząć mecz. Zebrałyśmy się w kółko, jak zawsze mowę wziął trener. Później przejęła ją An.
- Laski, ciężko pracowałyśmy przez te osiem miesięcy, same na pewno powiecie że nie na marne. Jesteśmy od nich lepsze same wiecie. Wygramy to, wygramy do zera założymy się - zaśmiała się - DRT!!!
- VOLLEY TEAM! - dokończyłyśmy
Wszystkie zawodniczki zostały przywitane przez spikera, rozeszłyśmy się na swoje miejsca i zaczął się mecz. Przeciwniczki niestety przejęły pierwszy set wygrywając z nami 25 - 22. Lecz nie poddałyśmy się, walczyłyśmy do końca. Drugi set zdecydowanie był nasz, jak zawsze perfekcyjne przyjęcie Mary, rozgrywka Anki i mój końcowy atak. Trzeci jakże też szczęśliwy dla nas, wygrałyśmy go do 12. Nasze  przeciwniczki straciły koncentrację więc z czwartym setem nie miałyśmy problemu. Mecz zakończył się 3 do  1 dla nas. Zostałyśmy mistrzyniami Niemiec. Nadszedł czas na nagrody indywidualne. Najlepszym libero została Martha, najlepszą rozgrywającą Ann. Najlepszą blokującą została dziewczyna z przeciwnej drużyny. Ku mojemu zdziwieniu ja zostałam najlepszą atakującą sezonu oraz najcenniejszą siatkarką. Z oczu popłynęły mi łzy. Spiker podszedł do nas i zadał kilka pytań każdej z nas.
- Majka, jak się czujesz po takim emocjonalnym meczu? - uśmiechnął się
- Jestem ogromnie szczęśliwa, te nagrody to zasługa całej drużyny. Najlepszej drużyny na świecie - za te słowa dostałam buziaka w policzek od Mary, Anki, Angel, Samanty. i zaśmiałam się
- Dedykujesz komuś te nagrody i mecz?
- Tak, mojemu chłopakowi, który wspierał mnie cały czas, przyjaciołom, a przede wszystkim mojemu kochanemu bratu, który wspiera mnie i cieszy się tak samo jak ja tam do góry. Zawsze czuje go przy sobie, i ten mecz jest właśnie dla niego - popłakałam się
- Gratulujemy i dziękujemy że grałaś tutaj razem z nami - podał rękę i uścisnął
- Dzięki - powiedziałam i otarłam łzy
Po chwili ktoś przytulił mnie i zaczął obracać, wiedziałam że to on.
- Mam najlepszą a zarazem najukochańszą dziewczynę pod słońcem - uśmiechnął się i pocałował mnie
- A ja mam najwspanialszego a zarazem naj, najukochańszego chłopaka pod słońcem - zaśmiałam się i odwzajemniłam pocałunek.
Zaczął się czas dekoracji, dostałyśmy medale i kwiaty. Sztab szkoleniowy zaczął nas oblewać szampanem, żółto - czarne konfetti zaczęło spadać z nieba. Kibice rzucali nam maskotki, wszystkie takie same tylko z innymi numerami. Każda zabrała ze swoim, czyli ja z 7. Wreszcie nadszedł czas dania pucharu. Anka jako kapitan podniosła go do góry i zaczęłyśmy skakać i cieszyć się. Każda z nas ucałowała puchar i podnosiła do góry. Na koniec zostało nam zrobione grupowe zdjęcie samym jak i z przeciwniczkami. Zeszłyśmy do szatni, i przebrałyśmy się. Zanim wyszłyśmy trener przyszedł do nas i oznajmił, że organizują imprezę na cześć naszego zwycięstwa dziś o 19. Oczywiście przyjście obowiązkowe, po czym zaśmiał się i wyszedł. Poszłam do Mo i Leona razem z Angeliką.
- Nasze mistrzynie, Leoś teraz będziemy mogli się każdemu chwalić - zaśmiał się Moritz i objął mnie ramieniem
- No a co stary, takimi laskami że mrr - wybuch śmiechem i objął Angel ramieniem tak jak Leitner.
- To jak spotykamy się przed wejściem przed klubem ? - spytałam Ang
- Mhm, to hej - ruszyli w swoją stronę.
Leitner odwiózł mnie do domu, oznajmiłam mu że dziś idziemy na imprezę. Weszłam do domu, zjadłam obiad i weszłam na Facebooka, cała drużyna była. Umuwiłyśmy się, że założymy długie sukienki. nie obyło się bez tematu z kim idziemy. Pisałyśmy do 17.30, potem zaczęłam wybierać pomiędzy trzema, różową, fioletową i czerwoną. Postawiłam na fiolet, kochałam ten kolor. Poszukałam jeszcze szpilek w tym samym kolorze i poszłam się ubrać. Założyłam tą sukienkę a włosy spięłam w to . O 18. 30 przyjechał Moritz, zakochiwałam się w nim od nowa kiedy był w garniturze, kochałam jak w nim chodził. Miał do tego fioletowy krawat..
- Jejku pięknie wyglądasz - pocałował mnie i dał rózyczkę
- Dziękuję, ty też. A to za co ? - uśmiechnęłam się
- za to że cię kocham, jedziemy?
- ja ciebie też. Tak tylko wstawię ją do wody.
Wyszliśmy i pojechaliśmy do klubu, którego adres trener wysłał nam przez sms`a. Weszliśmy do środka i przywitaliśmy się ze wszystkimi. Nagle zobaczyłam ślicznie ubraną i uczesaną Angelikę i Leo w garniturze. Podeszliśmy do nich i rozmawialiśmy. Sztab szkoleniowy, trener i zarząd zabrali głos po kolei. Wznieśliśmy toast, później rozdał nam statuetki. Każda z nich była w kształcie dziewczyny która serwuje piłkę. Impreza skończyła się około 4 nad ranem, pojechaliśmy do domu Moritza, mieliśmy bliżej. Weszliśmy do środka, i usiedliśmy na kanapie. przytuliłam się do niego.
- Kocham cię wiesz ? - spojrzał na mnie i uśmiechnął się
- Ja też - wpiłam się w jego usta.
Chłopak wziął mnie na ręce i zaniusł do pokoju, położył na łóżku i całował po szyi.
- Na pewno tego chcesz? - spytał
- Chcę, właśnie z tobą - uśmiechnęłam się i pocałowałam go namiętnie.
Zjełam się jego koszulą, a on moją sukienką. Spędziliśmy wspaniałą noc
_________________________________________
Dzisiaj taki do odmiany, pisany cały czas Majka :d . A`wwwwwww moje słodziaki <33 Lewi mistrz ♥ Jechali ich nieźle :D. Kocham, kocham kocham was no <3 :d ♥♥♥♥

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz