wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 3.

Wstałam o 6, ponieważ o 8 miałam być już na hali. Trener nas poprosił o to, nawet same chciałyśmy się porządnie rozgrzać przed meczem. A trzy godziny treningu a później mecz nie był nam męczący i straszny. Wstałam ubrałam się w to, włosy spięłam w niechlujnego koka u góry głowy. Zrobiłam sobie kanapki, po czym je zjadłam. Pobiegłam jeszcze umyć zęby, pobiegłam jeszcze po dwa jogurty i wodę i wyszłam z domu. Po niecałej godzinie byłam już w szatni, przebrałam się w strój treningowy i wyszłyśmy z dziewczynami na salę. Rozciągałyśmy się chwilę, później poszłyśmy na siłownie. Po ćwiczeniach nadszedł czas na chwilę odpoczynku i rozegranie małego meczu, skład na rywalizację przeciwko rezerwowym. Peter - nasz klubowy woźny, który miał dopiero 20 lat tak jak ja włączył nam muzykę. Weszłyśmy na boisko, Martha - libero zauważyła jakiś dwóch chłopaków na trybunach, czułam, że ich znam, ale nie wiedziałam kto to ponieważ mieli na sobie full capy i okulary przeciwsłoneczne. Nagle usłyszałam nuty piosenki Mario Bischina - Macarena. Ta piosenka była świetna do wywijania tyłkiem
- Ej Parówo pogłośnij - zaśmiałam się do Petera
- Nie parówo - zaśmiał się i puścił głośniej
- No to laski wywijamy tyłkami - Ann zaczęła się śmiać i kręcić tyłkiem
Śmiałyśmy się i kręciłyśmy dupami w rytm muzyki. Śpiewałyśmy sobie refren, niektóre dodały jeszcze taniec brzucha. Sztab szkoleniowy miał z nas niezły ubaw. Tak jak my.

Moritz
Wstałem o 6, szybko się umyłem, ubrałem w to i czekałem aż przyjedzie Leo, gdy przyjechał zjedliśmy razem śniadanie i pojechaliśmy na halę sportową, chciałem zobaczyć Majkę w akcji. A gdy dowiedziałem się, że jeszcze dziś grają mecz wziąłem razem z Bittencourtem wolne. Nie chcieli nas wpuścić do środka, ale gdy ściągnęliśmy czapki i okulary oraz przedstawiliśmy się od razu jakiś młody chłopak nas wpuścił. Usiedliśmy na trybunach, dziewczyny miały własnie rozegrać sobie jakiś mały meczyk. Nagle zaczęły tańczyć do piosenki, obserwowałem jak ona się rusza, jej dolna część ciała gnęła się na boki. Była tak wysportowana, a gdy dodała jeszcze taniec brzucha i kręciła tyłkiem nie mogłem się oprzeć. Cały czas się uśmiechałem widząc jej radość. Z obserwacji jej ciała wyrwał mnie głos przyjaciela..
- Stary jak ona się rusza, nieźle wybrałeś, a jej koleżanki mmm - uśmiechnął się
- Młody ty się tak nie zapędzaj nie zapomnij, że chcesz zdobyć Werę. Ale ona ma ciało - odpowiedziałem
- Niezłe są, powinny być tancerkami, jakby tak tyłkiem wywijały na konkursach zgarniałyby same nagrody - zaśmiał się
- pacan - odwzajemniłem gest i walnąłem go po głowie
- spadaj bałwanie - znów się zaśmiał.

Maja
Gdy piosenka się skończyła wróciłyśmy do gry, śmiałyśmy się i nie mogłyśmy skupić na grze. W końcu opanowałyśmy się. Niezłe przyjęcie Marthy i piękna wystawa Ann pozwoliła mi na mocny i skuteczny atak. Nasza drużyna wygrała przeciwko rezerwowym 3 do 0 w setach. Po meczu miałyśmy dwie godziny odpoczynku więc poszłyśmy sobie na kawę do kawiarni, a w tym czasie trener szykował stroje. Po odpoczynku wróciłyśmy do szatni przebrałyśmy się w strój meczowy. Nasze stroje były w kolorach BVB. Co mnie bardzo ucieszyło, na koszulce widniał numer 7 tak jak Mo. Od razu na buzi pojawił mi się tak zwany banan. Gdy nadszedł już czas wyjścia na parkiet głos wzięła kapitanka.
- Dziewczyny wygramy to!, pamiętajcie patrzcie cały czas na piłkę. Damy radę kociaki! DRT! - krzyknęła
- VOLLEY-TEAM! - dokończyłyśmy chórem
Wybiegłyśmy na boisko w pełni skupione. Przywitałyśmy się z przeciwniczkami i sędziami. W końcu zaczął się mecz, od początku spotkania przejęłyśmy inicjatywę. Dzięki perfekcyjnemu przyjęciu i świetnej wystawie rozgrywającej mogłam spokojnie zdobywać punkty. Ann bardzo dobrze wczuła się w mecz, to dała mi na skrzydło, to na krótką przesuniętą Samancie. Po trzech setach mecz w końcu się skończył. Zostałam wybrana jako MVP meczu, z czego bardzo się ucieszyłam, lecz cały czas mówiłam, że to zawdzięczam całej drużynie  ponieważ gdyby nie przyjęcie i rozgrywka nie było by ataku. Trener był bardzo z nas dumny, jako nagrodę odwołał jutrzejszy i środowy trening, z czego bardzo się ucieszyłyśmy. Po zejściu do szatni poszłam się wykąpać. Wysuszyłam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Ubrałam się w wcześniejsze rzeczy, wzięłam butelkę wody do ręki i wyszłam z budynku. Skierowałam się w stronę domu, gdy nagle usłyszałam znajomy głos. Odwróciłam się i ujrzałam Leitnera, ucieszyłam się na jego widok.
- hej Mo - uśmiechnęłam się
- hej - pocałował mój policzek, po czym poczułam motylki w brzuchu.
- gratulacje wygranej i statuetki, niezła jesteś - uśmiechnął się
- Dzięki, ale to wszystko zawdzięczam drużynie - odpowiedziałam
- Mogę cię odprowadzić? - spytał niepewnie
- Jeśli ci się chce - spojrzałam na niego
- chce i to bardzo - uśmiechnął się
Szliśmy i coraz bardziej się poznawaliśmy. Był bardzo szczęśliwy, że miałam na koszulce numer 7 tak jak on.  Lubiłam gdy się tak uśmiechał. Lubiłam, jak był szczęśliwy. Odprowadził mnie pod same drzwi, wcześniej jeszcze wstąpiliśmy na lody, okazało się że uwielbiamy te same wiśniowe.
- Może wejdziesz? - spojrzałam na niego miał iskierki w oczach
- nie chcę ci zawracać głowy - odpowiedział
- nie zawracasz, Wery tak i tak nie ma a ja nie chcę siedzieć sama w domu - uśmiechnęłam się
- Jeśli tak to z wielką chęcią - odwzajemnił gest i weszliśmy do środka
- Czuj się jak u siebie, ja idę odłożyć torbę - powiedziałam i pobiegłam na górę.
Rozpakowałam torbę, wrzuciłam rzeczy do prania zobaczyłam w lustrze jak wyglądam i zeszłam do niego na dół. Moritz siedział na kanapie i latał po kanałach. Poszłam po popcorn i cole, z wiaderkiem i 2 litrami coli usiadłam koło niego.
- Może włączymy jakiś horror ? - spytałam
- Nie boisz się ? - zaśmiał się
- Czego? sztucznej krwi, głupich efektów komputerowych. Nie dzięki - odwzajemniłam gest
- haha niezła jesteś - wybuchł śmiechem
- haha dzięki - wstałam i podałam kilka horrorów
Mo wybrał " Ludzka stonoga". Nie powiem był naprawdę straszny, lecz nie ugięłam się. Oglądałam z zaciekawieniem. W pewnym momencie na prawdę było strasznie, odruchowo położyłam głowę na jego torsie i zakryłam ręką. Chłopak przytulił mnie, tak oglądałam do końca, później włączyliśmy sobie jakąś komedię. Zasnęłam w jej połowie na klatce Leitnera. Nagle do domu przyszła Wera, była już 21.

Moritz
Siedziałem z nią cały dzień, oglądaliśmy horror, specjalnie wybrałem ten najstraszniejszy, w końcu się do mnie przytuliła. Czułem się jak w niebie. Zasiedziałem się tam trochę, około 21 do domu wróciła Weronika.
- Maj.. a sory, nie chciałam przeszkodzić - powiedziała
- cii.. Majka śpi, nie przeszkodziłaś, tylko film oglądaliśmy - szepnąłem by jej nie obudzić
- Czy ja coś mówię - zaśmiała się cicho
- Zaniosę ją do pokoju, tylko który? - spytałem
- Schodami do góry, od razu po prawej stronie - uśmiechnęła się i poszła do siebie.
Wstałem ostrożnie, wziąłem ją na ręce i zaniosłem na górę. Położyłem ją na łóżku, przykryłem mięciutką pierzyną, pocałowałem ją w czoło, chwilę patrzyłem jak słodko wygląda jak śpi. Wyszedłem, pożegnałem się z Werą i wróciłem do domu. Zrobiłem sobie kolację, po czym ją zjadłem. Poszedłem się wykąpać i położyłem się do łóżka. Jak co noc myślałem o niej, o tym jak dzisiaj była szczęśliwa, jak cały czas się uśmiechała. A najbardziej widziałem przed oczami moment z treningu, w którym ruszała się jak bogini, a do tego śmiała się. Chyba na prawdę ją kochałem, i to nie tak na jakiś krótki moment, ta miłość do niej była mocniejsza. Musiałem o nią walczyć, walczyć jak lew.
________________
Trójeczka :3 . Co o niej sądzicie ? <3

1 komentarz: