środa, 1 maja 2013

Rozdział 15.

Moritz
Gdy przyjęła moje oświadczyny stałem się najszczęśliwszym chłopakiem na całym świecie. Ta dziewczyna była dla mnie wszystkim. Czułem się przy niej inny, miała na mnie bardzo dobry wpływ. Majka była inna, stała się dojrzalsza, ale zawsze miała coś z dziecka, zresztą tak samo jak ja i za to ją kocham. Teraz chciałem tylko jak najszybciej wziąć z nią ślub, założyć rodzinę i cieszyć się szczęściem, które dostałem od Boga. I za to jestem mu bardzo wdzięczny. Moje serce wybrało bardzo dobrze, nie zawiodło mnie i z tego się bardzo cieszę. Czasem gdy kochasz kogoś najbardziej na świecie, chcesz dla niego zrobić wszystko co najlepsze. I ja się właśnie tak wkręciłem. Mogłem zrobić dla niej wszystko, wszystko co najlepsze właśnie dla niej. Leżała teraz wtulona we mnie, otworzyła swoje śliczne oczka i spojrzała na mnie.
- Mój największy skarb - uśmiechnąłem się odgarniając kosmyk jej włosów
- ty większy - pocałowała mnie.
- i tu się mylisz - zaśmiałem się
- nie e ja mówię prawdę skarbie - obdarzyła mnie swoim pięknym uśmiechem.
- nie ee - znów się zaśmiałem - czekaj mam coś dla ciebie, zaraz wracam - cmoknąłem ją w czubek nosa
Zszedłem do kuchni, wziąłem wcześniej przygotowane śniadanie do łóżka dla niej i zaniosłem do pokoju, na sam widok na jej twarzy zagościł uśmiech. Podałem jej, położyłem się obok i razem zjedliśmy posiłek. Ubawiliśmy się przy tym nieźle. Majka miała całe usta w nutelli, a ja cały byłem w cukrze pudrze. W łóżku panował istny bałagan. Wstaliśmy, moja narzeczona poszła się ubrać, a ja postanowiłem ogarnąć pokój. Zmieniłem pościel, itp..

Majka
Gdy zjedliśmy śniadanie poszłam się ubrać. Założyłam to, włosy spięłam w koka u góry głowy i wróciłam do pokoju, by tam trochę ogarnąć. Ku mojemu zdziwieniu było czyściutko, pościel była zmieniona. Zeszłam do kuchni, gdzie urzędował mój największy skarb. Rozpędziłam się i wskoczyłam mu na barana jak małe dziecko.
- ha mam cię - zaśmiał się
- hahah, jaki ze mnie debil - wybuchnęłam śmiechem
Zeskoczyłam z niego i stanęliśmy na przeciwko siebie. Spojrzałam mu w oczy i lekko przysuwaliśmy swoje twarze.
- nie ma - uśmiechnęłam się
- dawaj buziaka no, wiesz jak cię kocham - zaśmiał się
- nie ma o - pokazałam mu język
- a założymy się, że będzie?
- nie - zaśmiałam się
Ganialiśmy się po całym domu, ogródku później znów domu, Mo oczywiście mnie złapał. Jak na piłkarza przystało był szybszy ode mnie. Chwycił mnie za nogi i wisiałam na jego plecach. Śmialiśmy się jak małe dzieci.
- Moritz głupolu puść mnie - mówiłam przez śmiech
- za buziaka tak - uśmiechnął się
- nie
- to nie - zaśmiał się
Chodził tak ze mną po całym domu, ja nie mogłam ze śmiechu, w pewnym momencie do domu wparowali Leoś z Angel.
- hahah ej a ty co, nogi ci odcięli ? - wybuchła śmiechem Angela
- ahah nie, Moritz nie chce mnie puścić - odwzajemniłam gest
- Nie ma buziaka, nie ma podłogi - zaśmiał się
- Ej to ja też tak chcę - uśmiechnął się Bittencourt i już chciał brać swoją dziewczynę na ręce
- nie musisz, sama ci dam - uśmiechnęła się i cmoknęła go
- no a ty nie chcesz mi dać - zrobił smutną minkę Mo
- O jejciu mój biedaczek, chodź mamusia da tego buziaczka bo się popłacieś - mówiłam przez śmiech
- ha wiedziałem - postawił mnie na ziemię i pocałował namiętnie
- dobra, dobra gołąbeczki, dalej spadamy
- a no tak..
Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy, oglądać dom dla naszych kochanych zakochańców. Po dwóch godzinach byliśmy już z powrotem. Poszłam do sklepu, ponieważ dziś odwiedzali nas rodzice Moritza. Po jakiś dziesięciu minutach byłam już w supermarkecie. Wzięłam wózek i pakowałam potrzebne produkty do niego. Oczywiście nie obyło się bez krówek i czekolady dla Leitnera. Podeszłam do kasy, zapłaciłam i szłam w stronę wyjścia. Zagapiłam się i przypadkowo wpadłam na jakiegoś chłopaka. Całe zakupy rozsypały się na ziemie.
- przepraszam, nie zauważyłam cię - kucnęłam i zaczęłam zbierać pakunek do siatki.
- nie to moja wina, zagapiłem się - odpowiedział mi
- Nasza wspólna, o - uśmiechnęłam się i wstałam. Wtedy ujrzałam jego twarz, był bardzo przystojny. Bardzo miły, lecz mój Leitner był ładniejszy ;d.
- Jeszcze raz sorki, a tak w ogóle Dawid jestem - podał mi rękę
- Majka - uśmiechnęłam się
- Polka? - spytał
- Pół polka, pół Niemka - powiedziałam
- a może koleżanka umówiłaby się ze mną na kolację ? - uśmiechnął się
- koleżanka ma narzeczonego więc nie może
- to koleś ma szczęście
- to ja mam szczęście, że mam jego. A teraz przepraszam, ale śpieszę się. Cześć
- hej
Wyszłam ze sklepu i skierowałam się do domu, po dziesięciu minutach byłam już na miejscu. Zaczęłam się za przygotowywanie obiadu. Postawiłam na kurczaka, z ryżem i sosem pomidorowym z kawałkami warzyw i mięsa mielonego. Tego przepisu nauczyła mnie moja babcia. Umiałam go najbardziej przygotować. Po trzech godzinach było już wszystko gotowe. Moritz nakrył do stołu. Ja poszłam się przebrać. Założyłam to, włosy rozpuściłam. Właśnie przyjechali jego rodzice. Chłopak poszedł otworzyć, państwo Leitner weszli do środka. Zaprosiliśmy ich do jadalni.
- Mamo, tato zanim zjemy obiad chciałem, to znaczy chcieliśmy wam coś powiedzieć - uśmiechnął się i objął mnie w pasie
- Co takiego synku?
- Zaręczyliśmy się z Majką - pocałował mój policzek
- No to gratulację - podbiegła do nas mama Mo
- Dziękujemy, miło że się państwo cieszą - uśmiechnęłam się
- jacy państwo, teraz masz do mnie mówić tato a do żony mamo - zaśmiał się - będzie nam bardzo miło
- Dobrze tato - znów się uśmiechnęłam
Zasiedliśmy do obiadu, podałam do stołu. Chwilę porozmawialiśmy i przenieśliśmy się do salonu. Wypiliśmy po lampce wina i rozmawialiśmy.
- To teraz tylko czekać na wnuka
- No właśnie, kiedy ślub
- Nie spieszymy się, niedługo kończę 21 lat więc wtedy pomyślimy - cmoknęłam Moritza w policzek
- Na wnuki to jeszcze czas - uśmiechnął się chłopak
Rodzice pojechali około 22. Zmęczona poszłam się wykąpać i położyłam się spać. Moritz przyszedł chwilę później, przytuliłam się do niego i zasnęliśmy wtuleni w siebie.
_________________________________________________________________
Krótki i nie podoba mi się znów -,- . A`wwwwwwwwwwww chociaż, że przegrali 2 do 0 wczoraj to i tak są moimi mistrzami ; D . Wembley jest nasz panowie !! ; * ;33 . Miałam fuksa xd jestem w szpitalu, ale na szczęście dzięki Mikołajowi mogłam oglądać ^^. Więc dzięki chłopaki. Ale nie polecam oglądania meczu jedna dziewczyna i trzech chłopaków haha :d . Ale dzięks jeszcze raz Mikołaj, Tomek, Paweł xdd ^^.














4 komentarze: