sobota, 11 maja 2013

Rozdział 23.

Po chwili zbiegł do nas Romek, był tak podekscytowany przyjazdem ojca, że nie mógł zasnąć. Od razu wskoczył mu w ramiona.
- nawet nie wiecie, jak mi was brakowało - pocałował go w główkę
- nam ciebie też - przytulił go mocno
- Romuś, musimy ci z tatą coś powiedzieć - uśmiechnęłam się
- co takiego? - spojrzał na mnie później na Mo
- Będziesz miał siostrzyczkę, lub braciszka - uśmiechnął się Moritz
- naprawdę?, to ja chcę brata - zaśmiał się
- O to już się okaże, ja chcę mieć córeczkę - odwzajemnił gest
- nie ważne co się urodzi, ja będę was kochać najbardziej na świecie - cmoknęłam obu w policzek
- Teraz Romuś chodź, jest już 23, musisz iść spać
- ale przeczytasz mi znów bajeczkę ?
- jasne
- to ja zrobię ci coś do jedzenia, jesteś głodny pewnie - spojrzałam na męża
- Dziękuje, jesteś kochana - pocałował mnie w głowę i poszedł z małym na górę.

***

Ciąża rozwijała się w szybkim tempie, brzuch rósł jak opętany. Wyglądałam jak wielka, drewniana beczka. Ale pokochałam tego brzdąca, który tam był. Moje chłopaki dzielnie znosili moje humorki i zachcianki. Obydwoje nie mogli się doczekać kto się urodzi. Lecz dopiero za miesiąc mam wizytę, tą która właśnie potwierdzi płeć. Razem z Moritzem zapisaliśmy Romana do przedszkola. Dziś wstałam wcześnie. Mo jeszcze spał, ja po cichu wzięłam rzeczy z szafki i poszłam do łazienki  gdzie wzięłam długą i relaksacyjną kąpiel. Po niej włosy spięłam sobie w niechlujnego koka i założyłam sobie luźne ciuchy. Wzięłam się za szykowanie śniadania. Nie mogłam się zdecydować co im uszykować, w końcu postawiłam na naleśniki z marmoladą truskawkową i nutellą. Obydwoje to uwielbiali, zajęło mi to trochę czasu. Usłyszałam, że ktoś zbiega po schodach, wiedziałam że to Romuś.
- hej mamuś - przytulił mnie
- cześć syneczku, jedz póki ciepłe - wskazałam na talerz
- dzięki - uśmiechnął się i zaczął konsumować posiłek
Chwilę później dołączył do nas Moritz, śniadanie mijało w bardzo dobrej atmosferze.
- Tato a skąd się biorą dzieci? - spojrzał na niego poważnie
Mo mało co nie zachłysnął się naleśnikiem, był zmieszany, nie wiedział co mu odpowiedzieć. Nie mogłam wytrzymać ze śmiechu, więc schowałam twarz w dłonie. Po chwili się ogarnęłam
- No bo wiesz synku.. ee.. yy
- tata chce powiedzieć, że dzieci biorą się z tąd, gdy rodzice się mocno kochają
- właśnie
- aa to czyli jak zakocham się w jakiejś dziewczynie, to będę miał z nią dziecko?
- nie, nie o to mi chodzi
- to czyli jak?
- Romek musimy się zbierać, już za dwadzieścia ósma. - wstałam od stołu
Chłopiec pobiegł założyć buty, a ja jeszcze chwilę rozmawiałam z moim mężem
- skąd on bierze takie pytania ? - zaśmiał się
- mnie się pytasz? - odwzajemniłam gest - proszę cię uważaj dzisiaj na tym treningu. Pół roku nie grałeś, musisz uważać na tą nogę. - przytuliłam go
- Obiecuje, że będę uważał - pocałował mnie
- Mamo idziemy?!
- Już! - krzyknęłam - hej - pocałowałam go i wyszłam.
Po drodze spotkaliśmy Weronikę, razem z nią odprowadziłam małego do przedszkola a później poszłyśmy sobie obydwie do kawiarni. Spędziłyśmy w niej prawie trzy godziny, ale w końcu trzeba było sobie poplotkować. O 13 wróciłam do domu, od razu zabrałam się do szykowania obiadu. Równo o 15 do domu wrócili chłopcy. Posiłek czekał już na stole, zjedliśmy go, później posprzątałam po nim. Roman bawił się u siebie w pokoju, a ja poszłam do salonu, gdzie siedział Moritz. Wtuliłam się w niego...
- Wiesz, że nadal nie mogę w to uwierzyć, że was mam ? - pogłaskał mój brzuch
- ja też nie, nasze życie to jakieś szaleństwo - uśmiechnęłam się
- tyle razy się pieprzyło, a my nadal jesteśmy razem. Chłopcy mieli kiedyś rację, że byliśmy i jesteśmy dla siebie stworzeni - pocałował mnie
- Kocham cię
- Ja ciebie też. Mam pomysł, teraz BVB jedzie na małe wakacje, razem z rodzinami. Może pojedziecie ze mną?
- A gdzie dokładnie?
- Do Francji - spojrzał na mnie
- mm miasto miłości - uśmiechnęłam się
- moja miłość siedzi koło mnie - spojrzał mi w oczy.
- no moja aktualnie też - wpiłam swoje usta w jego.
Siedzieliśmy przytuleni do siebie i oglądaliśmy jakiś film, później dołączył do nas Romek. Wieczór spędziliśmy w bardzo dobrym humorze, śmialiśmy się dużo, rozmawialiśmy. Oczywiście Romuś znów prowadził lamentację na temat co się urodzi. Około 19 poszliśmy we trójkę, znaczy można powiedzieć, że już we czwórkę na spacer. Romek szedł przed nami jak zawsze, ja natomiast trzymałam Moritza za rękę. Wolnym krokiem przemieszczaliśmy się po parkowym chodniku. Wstąpiliśmy jeszcze na hamburgery i wróciliśmy do domu. Byłam zmęczona, więc poszłam od razu się wykąpać i spać, Moritz w tym czasie usypiał Romana. Później dołączył do mnie, wtuliłam się w niego i zasnęłam.

Moritz
Dziś była sobota, lecz nie spałem długo. Nie mogłem spać, nie wiem dlaczego. Gdy otwarłem oczy, Maja jeszcze słodko sobie spała, nie chciałem jej budzić. Tak czy tak codziennie wstaje przed siódmą by uszykować Romka do przedszkola. Delikatnie wstałem by jej nie obudzić i poszedłem się ubrać. Później udałem się do sklepu, po świeże bułki i gazetę. Gdy już kupiłem wszystko wróciłem do domu, położyłem artykuł na stół i zabrałem się do robienia kanapek  Około 10 wszyscy razem zasiedliśmy do posiłku. Po nim wziąłem się do czytania gazety, zauważyłem nasze zdjęcie.
" Moritz Leitner - będzie ojcem po raz drugi! "
Otworzyłem na wyznaczonej stronie i zacząłem czytać na głos.
" Pomocnik Borussii Dortmund już niedługo po raz drugi będzie ojcem. Wczoraj był razem z swoją żoną i synem na spacerze. Nasz wzrok najbardziej przyciągnął ciążowy brzuszek pani Leitner. Bardzo im gratulujemy i życzymy wymarzonego dziecka... "
Majka spojrzała na mnie z uśmiechem. Prędzej czy później by się tak zaczęło. Moje oczekiwanie rosło z każdą chwilą, chciałem trzymać już tego brzdąca na rękach...
_________________________________________
Głosujcie, kto ma się urodzić :D . Czekam na wasze odpowiedzi ;3. I pozostawiam wam do opinii ;*
Łuuukasz * __ * :D


2 komentarze:

  1. Zagłosowałam na bliźniaki, bo chcę tu bliźniaki! :D Haha ;> Perfekcyjny rozdział, cudnie piszesz <3 Masz talent! :) Moritz jaki słodziak *_*

    OdpowiedzUsuń