wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 29.

Czułam się źle, mój kontakt z Moritzem się zmienił. Często nie było go w domu, znikał wieczorami nie mówiąc gdzie idzie. A ja ryczałam wieczorami po kątach, nie wytrzymywałam już psychicznie. Najbardziej cierpiały przez to dzieci. Roman często słyszał jak wieczorami płacze. Dziś było tak samo, znów go nie było. Znów siedziałam sama w pokoju i ryczałam oparta o ścianę.
- Mamusiu co się stało?
- Nic syneczku, idź spać jutro masz szkołę musisz się wyspać.
- Dobrze, ale nie płacz już proszę
- Okey Romuś, zmykaj do łóżeczka.
- Dobranoc
- Dobranoc misiaczku - ucałowałam go w głowę. 
Żeby znów go nie obudzić poszłam na taras i usiadłam na schodach. Schowałam twarz w dłonie i zaczęłam beczeć. Chwilę później zadzwonił mój telefon, spojrzałam na wyświetlacz, to była Weronika..
- Hej - próbowałam ukryć to, że płakałam
- Maja płakałaś?. Czekaj zaraz u ciebie będę.
- We - nie dokończyłam ponieważ się rozłączyła.
Świetnie, Werka się dowie, powie Moritzowi i będzie akcja. Wolałabym, żeby nikt się nie dowiedział. Przyjaciółka była u mnie po dziesięciu minutach. Zrobiłam jej herbatę i usiadłyśmy na tarasie. Mimo, że była już 22, ona musiała się dowiedzieć, co mi jest.
- Czemu płakałaś ? 
- Moritz..
- Co znów zrobił, zabiję go!
- Znika wieczorami, wraca dopiero rano. Mijamy się tylko, w ogóle nie rozmawiamy, rzuci tylko głupie cześć i wychodzi. Szkoda mi dzieci, one najbardziej przez to cierpią.
- mhm - zaczęła coś podejrzewać - wszystko się ułoży zobaczysz
- Dziękuje, kochana jesteś. A Mario cię wypuścił o 22 z domu?
- Powiedziałam, że jadę do ciebie, nie miał wyjścia - uśmiechnęła się
Dziewczyna siedziała ze mną do 24. Później zmyła się do domu, przebrałam się w piżamę i poszłam spać.

Moritz
Wychodziłem wieczorami trenować, chciałem jak najszybciej wrócić do formy. Wracałem dopiero rano, cierpiała na tym moja relacja z Majką i dziećmi. Dziś akurat wyszedłem z chłopakami do klubu. Wypiliśmy już trochę procentów. Nie panowałem nad sobą, w pewnym momencie podeszła do mnie jakaś blondyna. Wyszliśmy przed klub i nie wiem dlaczego zacząłem się z nią całować. Przysięgałem sobie, że odłożę alkohol  ale reszta mnie namawiała. Nasz pocałunek stawał się coraz bardziej zachłanny. Dlaczego to zrobiłem sam nie wiem. Później wszystkiego żałowałem, modliłem się tylko w duchu, żeby Maja się nie dowiedziała. Nasze dziewięć lat pięknego małżeństwa legło by w gruzach, a ja tego nie chciałem. Za mocno ich kochałem by ich stracić. Wróciłem do domu około 4 nad ranem. Ledwo żywy powlokłem się do sypialni. Nawet się nie przebierałem tylko położyłem się w rzeczach i zasnąłem.

Maja
Obudziłam się tak jak zawsze o 6. 30. Poszłam do łazienki, ubrałam się, uczesałam w koka u góry głowy i jak co rano wyszłam do marketu po świeże bułki. Chodziłam po sklepie i wkładałam potrzebne produkty do wózka. Skierowałam się do stoiska z gazetami, moją uwagę przykuły trzy czasopisma, na których był Moritz całujący się z jakąś blondyną.
" Moritz Leitner i tajemnicza blondynka, czy to koniec pięknego małżeństwa piłkarza "
" Moritz Leitner przyłapany na zdradzie swojej małżonki. MAMY DOWODY! "
" Młody piłkarz baluje z tajemniczą blondynką. Mamy zdjęcia!..."
Do moich oczu zaczęły napływać łzy. Wzięłam wszystkie trzy czasopisma i skierowałam się do kasy. Wracałam do domu płacząc. Nie mogłam się opanować. Gdy weszłam do domu, Moritz siedział przy stole i popijał sobie kawę. 
- Płakałaś ? - spojrzał na mnie
- WYNOŚ SIĘ STĄD! NIE CHCĘ CIĘ ZNAĆ! - krzyknęłam
- Skarbie o co ci chodzi? - spytał przerażony 
- O CO?! O TO! MOŻE MI TO DO CHOLERY WYJAŚNISZ?! - rzuciłam gazety na stół
- to nie tak - spuścił głowę - byłem pijany
-gówno mnie to obchodzi, wynoś się! 
- Maja!
- Wyjdź!
- Nie wyjdę dopóki ze mną nie porozmawiasz. Kocham tylko ciebie zrozum!
- Won!
- Nie, Maja.
- W takim razie ja zabieram dzieci i wynoszę się stąd do Weroniki
- NIGDY NIE POZWOLĘ CI ODEJŚĆ! 
- nie będziesz mi rozkazywał. Masz prawo spotykać się z dziećmi, ale ostrzegaj mnie, kiedy będziesz przyjeżdżał. Nie chcę cię widzieć!
- Maja!
- Odpierdol się w końcu! - krzyknęłam ze łzami w oczach i poszłam spakować siebie i dzieci.
Zajęło mi to około godzinę, zadzwoniłam do szkoły, że Romana dziś nie będzie i pojechałam do Wer. Ona już wszystko wiedziała, przyjęła nas od razu. Mario bawił się z chłopcami, Lea smacznie sobie spała. Ja siedziałam zamknięta w łazience i płakałam. Weronika cały czas stała przy drzwiach, aż w końcu stwierdziła, że teraz muszę pobyć sama. Nie było zamka w drzwiach, ale nie weszła do środka. Otworzyłam jedną szafkę w łazience i zobaczyłam żyletkę. Wzięłam ją do ręki i usiadłam na podłodze opierając się o wannę. Ręce strasznie mi się trzęsły. Ale postanowiłam to zrobić. Miałam dla kogo żyć, dla dzieci. Ale Moritz ze swoją lalunią świetnie sobie poradzą z ich wychowaniem, może nawet będzie im się żyło lepiej. Zaczęłam przecinać sobie nadgarstki. Krew lała się strumieniami, po chwili straciłam przytomność...

Moritz
Siedziałem w salonie i ryczałem. Straciłem najważniejsze osoby w moim życiu przez taką głupotę. Znienawidziłem samego siebie. Życie straciło sens, chciałem się zabić. Ale nie mogłem zostawić dzieci bez ojca, one teraz potrzebują obydwóch rodziców. Z moich oczu łzy lały się strumieniami. Nagle zadzwoniła do mnie Weronika, była cała zapłakana..
- Moritz przyjedź szybko do szpitala!
- Ale co się stało?
- Majka...
- Co Majka? - przeraziłem się
- Majka próbowała się zabić! 
- CO?!!?...
____________________________
Niedługo 30. Wciągnęło mnie pisanie tego bloga. Wcześniejsze nie miały więcej niż 25 rozdziałów. Jeden miał nawet 16. Czekam na waszą opinię ;3 Pozdrawiam ;**

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz