poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 19.

Następnego dnia około 12 razem z Romkiem pojechaliśmy do Moritza. Mały stęsknił się za ojcem, chociaż że nie widział go tylko jeden dzień. Około 13 byliśmy już pod salą. Weszliśmy do sali w której leżał. Na nasz widok od razu pojawił mu się uśmiech na twarzy. Mały od razu podbiegł do niego i wskoczył mu na łóżko.
- Romuś, uważaj - powiedziałam
- Majuś daj spokój, wszystko jest dobrze. Nawet nie wiesz jak się za wami stęskniłem - uśmiechnął się
- A tatiuś kiedy wlaca do domciu ? 
- Już niedługo syneczku - pogłaskał go po główce
- Tio dobśe - przytulił go mocno
- I jak się czujesz? - spytałam siadając obok jego łóżka
- Lepiej, naprawdę was przepraszam myszko - chwycił moją dłoń
- Moritz, bo zaraz się obrażę! - podniosłam głos - skarbie to nie twoja wina no...
- Oj no dobrze, dobrze - zaśmiał się
- Tatiuś a wieś, źe cie kochamy ?
- Oj wiem misiaczku, ja was też i to bardzo, bardzo mocno - przytulił go i uśmiechnął się
Czas w szpitalu mijał bardzo szybko, nawet nie zdążyliśmy się odwrócić a była już 20. Postanowiłam wracać do domu, pożegnałam się z Mo i wróciliśmy. Roman zasnął po drodze, nie chciałam go budzić, więc wzięłam go na ręce i zaniosłam do domu. Ledwo co otworzyłam drzwi a mały się obudził.
- Chodź, zrobię ci kanapki a później pójdziemy się wykąpać a później spać bo zmęczony jesteś co? - pogłaskałam go
- Dobsie - pobiegł do kuchni
Gdy zjadł wykąpałam go i położyłam spać. Przeczytałam mu bajkę i zasnął. Poszłam posprzątać po kolacji, przegryzłam też kanapkę i poszłam się położyć.

Moritz
Tak bardzo stęskniłem się za moją ukochaną i synkiem. Chciałbym spędzać każdy dzień z nimi. Obudzić się przy żonie, ale to już niedługo. Za dwa dni miałem wyjść, wyniki były dobre. Czułem się też dobrze więc nie było problemu o wyjście do domu. Musiałem tylko odłożyć treningi, nie mogłem grać przynajmniej przez pół roku, ale była też opcja, że więcej. Okaże się później, teraz będę pół roku przy moich dwóch skarbach. Leo z Angelą wracali już do domu, jego babcia niestety zmarła, nie dało się jej uratować. Chłopak trochę się załamał ale wiedział, że nie może ponieważ jego najukochańsza babcia wyzwałaby go za to. Dziś nie spodziewałem się tego kto mnie odwiedzi, bardzo ucieszyłem się z ich widoku.
- Siemanko stary, co tam? jak się czujesz? - spytał Mario
- Siema wam, lepiej, już nic nie boli - uśmiechnąłem się
- To to super - zaśmiał się Nuri - a kiedy wracasz do nas ?
- niestety najszybciej za pół roku, a jak nie to dopiero za rok.
- ułł, przykro nam, ale wiesz mamy nadzieję że będziesz przychodził na mecze i treningi chociaż pogadać? 
- Człowieku, gdybym nie przychodził to chyba bym umarł - zaśmiałem się - nie przeżyłbym dnia gdybym was nie widział 
- ojejku jaki nasz Moritz jest kochaniutki - palnął Marco, na co my odpowiedzieliśmy wybuchem śmiechu. 
- Dziś Majki nie będzie? - spytał Santana
- Nie, kazałem jej nie przyjeżdżać, niech będzie trochę w domu, odpocznie, ona ma jeszcze Romana na głowie, który pewnie daje jej mocno w kość.
- wspaniały z ciebie mąż i ojciec do tego - uśmiechnął się Klopp.
- i trener ma rację - przyznał mu rację Mats 
Popołudnie z chłopakami minęło mi bardzo dobrze, dużo się śmialiśmy, żartowaliśmy. Wieczorem zadzwoniłem do Majki, od razu odebrała
- hej kochanie jak tam u was?
- cześć miśku, dobrze, Romuś właśnie zasnął. A ty jak cię czujesz skarbie?
- Bardzo dobrze, jutro wychodzę więc was poro spieszczam - zaśmiałem się
- mhhm kusząca propozycja już nie mogę się doczekać - odpowiedziała mi tym samym
- no ja też nie
Rozmawialiśmy ze sobą chyba trzy godziny, czułem jakby nie widziałem jej rok a był to tylko jeden dzień. Tęskniłem za nimi bardzo...
____________________________________________
yhh nie wyszedł, jestem zmęczona po dzisiejszym dniu, jeszcze prawie cały dzień prądu nie było matko -,-. Idzie oszaleć ;d. Jutro też nie wiem czy dodam, ponieważ też nie ma być prądu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz