środa, 15 maja 2013

Rozdział 26.


___________________


Wieczorem Maja wróciła do pokoju, szybko chwyciłem pudełeczko z naszyjnikiem i bukiet róż. Podszedłem do niej i spojrzałem głęboko w jej brązowe, tajemnicze oczy. To właśnie w nich, dokładnie sześć lat temu, się zakochałem. Nie mogłem w to uwierzyć, że to już sześć lat. I ona ze mną wytrzymała.
- mam coś dla ciebie - uśmiechnąłem się - zamknij oczy
- już się boję - zaśmiała się
- nie masz czego - cmoknąłem ją lekko w policzek i założyłem delikatnie wisiorek - podoba się?
Dziewczyna odwróciła się w moją stronę, chwyciła go w dłoń i uśmiechnęła się promiennie.
- a to za co? - spojrzała mi w oczy
- Jest 26 sierpnia 2013 roku, dziś mija sześć lat jak się w tobie zakochałem. Nie mogłem ominąć takiej okazji, musiałem ci coś kupić. Dziękuje, że wytrzymujesz ze mną - przyciągnąłem ją do siebie i oparłem głowę o jej
- Nasza rocznica, zapomniałam - po jej policzkach zaczęły spływać łzy - przepraszam!
- Maja, spójrz na mnie - delikatnie uniosłem jej głowę - Nie przejmuj się tym skarbie!. Kobieta jest od tego, by być kochaną, musi się czuć bezpiecznie przy mężczyźnie.
- Ale..
- Nie skarbie, nie ma żadnego ale. Jesteś dla mnie najważniejsza, jesteś całym moim światem, życiem, sercem. Nie wyobrażam sobie teraz życia bez ciebie. Każdego dnia dziękuje, że cię spotkałem. A teraz się uśmiechnij, ponieważ kocham jak jesteś szczęśliwa. Przez ciebie zrozumiałem co to prawdziwa miłość, co tak naprawdę znaczą słowa Kocham cię. - otarłem łzę, która spływała po jej policzku
- Nie wiem co powiedzieć, kocham cię najmocniej na świecie!
- ja ciebie też, liczycie się tylko wy! - pocałowałem ją namiętnie

***

Wakacje minęły bardzo szybko, nawet się nie obejrzeliśmy, a byliśmy już w Dortmundzie. Poród zbliżał się wielkimi krokami. Na świat miały przyjść w końcu moje długo oczekiwane bliźniaki. Moja wymarzona córeczka, mój wymarzony synuś. A trzeci skończył już pięć lat. Rodzina jak marzenie. Cały czas to powtarzałem  powtarzam i będę powtarzał, że dziękuje Romanowi, że zapoznał mnie z Majką. Reus również nie mógł się doczekać narodzin. Romka traktował jak własnego syna, już nas zapewnił, że tą dwójkę też będzie rozpieszczał. Co jak co, ale mógłby już oświadczyć się Emmie. Był z nią już cztery lata, czas założyć rodzinę, jak tak bardzo jej pragnął. Teraz mocno dbałem o moją ciężarną żonę. Nie pozwalałem jej się przemęczać, robiłem obiady. Widziałem, że ją to trochę denerwowało, ale wiedziała że martwię się o nią i dzieciaki. Maja cały czas bawiła się teraz z Romkiem, ponieważ wiedziała, że gdy urodzą się dzieci, będzie im musiała poświęcić więcej czasu, ponieważ czeka nas zmienianie brudnych pieluszek, karmienie, wstawanie w nocy i w ogóle. Dziś był już trzeci lipca, moja żona siedziała na kanapie i oglądała razem z synem jakiś film. Ja natomiast siedziałem w kuchni przy stole i spoglądałem na nich z uśmiechem na twarzy. 
- Moritz, skurcz, chyba się zaczyna - delikatnie wstawała z kanapy
- Jejku moje dzieci się rodzą, chodź Romek jedziemy do szpitala - pomogłem jej wsiąść do samochodu i zapiąłem Romana w siodełku. Szybkim Tempem pojechaliśmy do szpitala, tam od razu przyjęto ją na salę porodową. Gdy przyjaciele się dowiedzieli od razu przyjechali do szpitala. Marco, Leo, Angela, Weronika i Mario wparowali do budynku z wielkimi uśmiechami na twarzy. Nagle usłyszeliśmy krzyk Majki...
- Borze.. - złapałem się za głowę, chodząc tam i z powrotem
- haha człowieku spokojnie, wszystko będzie dobrze - zaśmiał się Mario
I w końcu usłyszeliśmy płacz dziecka, po chwili znów rozległ się płacz. Na mojej twarzy zagościł uśmiech. Zostałem wyściskany przez przyjaciół. Nagle z sali wyszedł lekarz od razu skierował się do mnie...
- Gratulacje, ma pan synka i córeczkę. Co prawda chłopiec starszy o dwie minuty. Obydwoje są zdrowi jak rybka - uśmiechnął się promiennie
- Dziękuje - przytuliłem go - przepraszam, emocje - zaśmiałem się
- A wiem jakie, sam tak miałem gdy moja żona rodziła - odwzajemnił gest - niech pan do nich idzie, czekają już na pana 
- A my możemy? - spytał Reus
- Decyzja należy do pana Leitnera - uśmiechnął się i poszedł
- A no chodźcie - zaśmiałem się i weszliśmy do sali
Wziąłem Romana na ręce i weszliśmy do sali. Majka była bardzo blada, na rękach trzymała dwa przesłodkie maleństwa. Mały usiadł na brzegu łóżka i przyglądał się swojemu rodzeństwu. Na twarzy mojej żony panował wielki uśmiech. Wziąłem małą ją na ręce.
- Jaki słodki Erik  - uśmiechnął się Romuś
- Erik? - spytał Reus
- Tak to jest mój Erik - znów się uśmiechnął
- A to jest moja maleńka Lea - powiedziałem uradowany
- Jakie to słodkie, ja też chcę mieć takie małe brzdące! - powiedział zapatrzony Leo
- Niedługo będziesz miał - uśmiechnęła się Angel a wszyscy spojrzeli na nią pytająco - co się tak patrzycie, tak jestem w ciąży - zaśmiała się
- Moja, nawet nie wiesz jak się cieszę - Leo pocałował ją
- Kocham was - pocałowałem Majkę 
- Ja też - uśmiechnęła się
- A ja też was kocham - zaśmiał się Romek
- A mnie nie kochasz? - udał obrażonego Marco
- Oj kocham mojego ukochanego wujka Reusa - przytulił go
_________________________________________________________
Co powiecie ? ;D . Mamy już 26, numerek Łukasza <3  . Może dlatego że jego numer to mi się podoba haha :D ♥ 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz