piątek, 10 maja 2013

Rozdział 22.

Mijał tydzień po tygodniu, później miesiąc po miesiącu. Był to już trzeci miesiąc, który mieszkam razem z synem w Polsce  Kontakt miałam tylko z Weroniką i Mario, a Romek często dzwonił do Moritza, lecz ja nie chciałam z nim w ogóle rozmawiać. Dziś od samego rana źle się czułam, kręciło mi się w głowie, wymiotowałam. Zauważyłam też, że przytyłam i to nie troszkę, brzuch stał mi się większy  Postanowiłam pójść do lekarza, lecz nie wiedziałam co z Romkiem. Chwyciłam gazetę i poszukałam jakiejś opiekunki, obdzwoniłam wszystkie, lecz żadna z nich nie miała dzisiaj czasu. Przypomniało mi się o mojej koleżance, z domu dziecka. Nie byłyśmy przyjaciółkami, ale kontakt ze sobą miałyśmy bardzo dobry. Na szczęście zawsze miałam jej numer w pamiętniku. Bez wahania do niej przedzwoniłam, opowiadała mi kiedyś, że jest opiekunką do dzieci, ponieważ je kocha i chce poświęcić temu całe życie.
- Hej Amelka, tu Maja pamiętasz mnie ?
- Maja, hej, dobrze cię słyszeć - słyszałam że się uśmiecha - Co słychać?
- Dobrze, tylko mam pytanie, bo ty jesteś opiekunką do dzieci nie ?
- no tak, akurat dziś mam wolne więc z chęcią zajmę się twoim dzieckiem, jeśli o to ci chodzi - zaśmiała się
- Jejku spadasz mi z nieba, kochana jesteś.
- Oj nie ma sprawy, adres i godzinę wyślij mi przez eskę. A ja kończę, ponieważ muszę braciszka nakarmić
- Dziękuje, do zobaczenia...
Gdy skończyłam rozmowę poszłam się przebrać w to. Włosy spięłam sobie w zwykłego koka. Umówiłam się z Amelią na 14, zbliżała się 12, zrobiłam małemu obiad. Zjedliśmy razem i akurat dziewczyna przyszła. Przywitałam się z nią i poszłam do ginekologa. Po trzech godzinach wyszłam już z gabinetu. Do oczu zaczęły napływać mi łzy. Zaczęłam łkać, od razu zadzwoniłam do Wery.
- Hej Majuś, co tam u ciebie ?
- Hej Wera, nie uwierzysz - powiedziałam przez płacz
- Jejku ty płaczesz, co się stało ?
- Jestem z tym idiotą w ciąży
- Moja kochana... przyjechać do ciebie?
- nie nie musisz, ale najlepiej będzie jak on się o niczym nie dowie.
- dobrze, dla ciebie wszystko. Mała ja muszę kończyć, jedziemy z Mario do jego rodziców.
- Jasne, hej.
Wróciłam do domu, chciałam zapłacić Amelii za opiekę  lecz nie chciała. Pożegnała się tylko i wyszła. Ja bawiłam się z Romkiem i czasem płakałam..

♥ Moritz ♥
Od trzech miesięcy, nie miałem kontaktu ze swoją własną żoną. Moje życie straciło sens. Codziennie wieczorami zatracałem się w smakach piwa, wódki i różnych win. Później w takim stanie wychodziłem z domu i dobijałem się do domu Weroniki. Dziewczyna bała się już trochę, Mario zawsze odprowadzał mnie do domu, i czekał tak długo aż nie zasnę. Dziś znów miałem ochotę się upić. Poszedłem po trunek do supermarketu. Już wychodziłem, gdy spotkałem właśnie ich.
- Człowieku, znów chcesz się upić. Zaraz wylądujesz w piachu przez ten alkohol - wyrwał mi go z rąk w wyrzucił do śmietnika
- Oddawaj, nie mam dla kogo żyć więc po chuj mam być trzeźwy? - zdenerwowałem się
- Mario, powiemy mu?, on musi ich odzyskać, jak ma się upić to lepiej jakby się dowiedział - spojrzała na niego
- No okey, ale jak coś to twój pomysł
- Słuchaj Majka jest w Warszawie, adres masz tutaj na tej kartce. I weź ją odzyskaj bo nie mam zamiaru cię chować! - powiedziała Wera
- Dzięki, jesteście najlepsi! - przytuliłem ich
- Leć już lepiej ich odzyskaj
- Dzięki
Pobiegłem do domu, wrzuciłem do walizki kilka ciuchów  sprawdziłem czy są jakieś loty na tą chwilę. Na szczęście był. Ostatni na dzisiaj na 18, a była już 17. Akurat było ostatnie miejsce zabukowałem go i szybko pojechałem na lotnisko. Po jakimś czasie byłem już w Warszawie, znałem polski na tyle dobrze, że potrafiłem dogadać się z taksówkarzem, który zawiózł mnie pod jej dom. Stanąłem przed drzwiami, serce zaczęło mi bić szybciej. Zapukałem lecz nikt nie otwierał, znów zapukałem. Nadal nikt nie otwierał. Postanowiłem wejść sam do środka, nikogo w salonie nie zastałem. Porozglądałem się trochę po mieszkaniu na dole jej nie było. Po cichu wszedłem na górę, sprawdziłem jeden pokój, nie było ich. Poszedłem do drugiego. Majka czytała akurat Romkowi bajkę, stanąłem w drzwiach by mnie nie zauważyli. Do moich oczu napłynęły łzy, brakowało mi ich...
- I żyli długo i szczęśliwie ...
- Mamo, a ty kochasz tatusia?
- Najbardziej na świecie
- a tatuś kocha ciebie ?
- to jego o to musisz zapytać. Ale jeśli jest ze mną... - nie dokończyła.
- Kocha najbardziej na świecie, nie wyobraża sobie życia bez niej i was - dokończyłem za nią
- TATUŚ! - krzyknął
- Cześć miśku - przytuliłem go - śpij już, widzę że ci się spać chcę. Dobranoc - widziałem że ziewa.
Majka chwyciła mnie za rękę i wyszliśmy do kuchni. Nie była zadowolona moim widokiem
- Co ty tu robisz?! nie chcę cię znać - oparła się o szafkę
- Możesz mi tylko wytłumaczyć, dlaczego ode mnie odeszłaś? co ja ci takiego zrobiłem - spojrzałem jej w oczy
- Jak to co ?! zdradziłeś mnie ! - powiedziała głośniej
- Nigdy w życiu cię nie zdradziłem!, o czym ty w ogóle mówisz
- Nie?, ja obściskuje się w parku z jakąś blondynką i daje jej kwiaty...
- Co ty? - pomyślałem o Ash - Chodzi ci o Ashley, moją kuzynkę. Przecież wiesz że jest dla mnie jak siostra, miałem jej tylko dłoń uścisnąć?
- Ashley? ta ...
- Tak Ash ta z Paryża, która niestety nie mogła przyjechać na nasz ślub. Majka! - podszedłem do niej bliżej - Kocham tylko ciebie, nikogo więcej. Znaczy się jeszcze Romana. - wtuliłem się w nią
- Jest jeszcze coś.. - spojrzała na swój brzuch.
Jak ja mogłem nie zauważyć. Jej brzuch stał się większy. Pierwsza myśl była tylko jedna, jest w ciąży. Zostanę ojcem, jestem najszczęśliwszy na świecie. Będę miał kochaną żonę przy sobie i do tego dwójkę wspaniałych dzieci. Czegóż chcieć więcej..
- Jesteś w ciąży? - zapytałem z iskierkami w oczach
Skinęła głową. Do jej oczu napłynęły łzy. Przytuliłem ją najmocniej jak potrafiłem.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, jestem najszczęśliwszym facetem na świecie. Ale jest jeszcze jedno..
- co takiego? - przestraszyła się
- Będę jeszcze szczęśliwszy, jak pomiędzy nami będzie tak jak dawniej - spojrzałem jej głęboko w oczy
- O niczym innym nie marzę - wpiła swoje usta w moje.
_______________________________________________
No to macie taky yhh :D . Pisany przy Agnieszce więc nie dziwcie się że taki syfowy haha :d . Ona mnie rozprasza pretensje do niej haha :D . Pozdrawiam ; *

2 komentarze: